Pewnie niewiele osób mogłoby przypuszczać, że taki zabieg jak odsysanie tłuszczu przyniesie tyle korzyści kobietom, które przeszły horror związany z usunięciem guza piersi, po którym dodatkowo pozostały trwałe ślady. Taka możliwość jednak istnieje. Jak wygląda taka rekonstrukcja? Tkankę tłuszczową pobiera się przez liposukcję z ud, bioder, brzucha. Z części komórek tłuszczowych wyodrębnia się komórki macierzyste, które mają zdolność formowania się w niemal każdą tkankę organizmu. Część pozostałego tłuszczu wstrzykuje się do miejsca zdeformowania piersi wraz z komórkami macierzystymi. Metoda ta przeznaczona jest dla kobiet, które nie miały amoputowanej całej piersi lecz tylko przeprowadzono częściowe usunięcie tkanek. Metoda nie zostawia blizn, nie wymaga użycia implantów, w odróżnieniu od obecnie stosowanych metod plastyki piersi, które albo wymagają użycia implantów (wszczepianie miniimplantów), albo pozostawiają blizny (przeszczep mięśni). Metoda ta może również być podstawą chirurgii plastycznej innych części ciała. Jedyny jak na razie minus tej metody to cena - od 3 do 5 tysięcy dolarów.