
Oliwa czy swojski olej rzepakowy – co służy nam lepiej?
Podczas gdy oliwa z oliwek króluje na południu Europy, skąd przywędrowała jako najzdrowszy tłuszcz na świecie głównie dzięki diecie śródziemnomorskiej, olej rzepakowy pełni rolę drugoplanową. Wciąż ciągnie się za nim niesława, jaką okrył się za sprawą zawartości kwasu erukowego uszkadzającego m.in. wątrobę czy pracę serca. Jednak to przekonanie należy odłożyć w niepamięć, gdyż obecnie do produkcji używane są jedynie szlachetne odmiany rzepaku (tzw. podwójnie ulepszanego).
Tłuszcz roślinny zwany oliwą północy zawiera zaledwie 7 proc. nasyconych kwasów tłuszczowych, podczas gdy w oliwie z oliwek jest ich dwa razy więcej (15 proc.). To kolejny argument za sięgnięciem po masz swojski produkt. Olej rzepakowy zawiera również korzystniejszą ilość kwasów Omega-6 w stosunku do Omega-3.
Jeśli chodzi o zawartość innych drogocennych składników, na tym polu również wygrywa nasz swojski tłuszcz. Zawiera sterole, które m.in. zmniejszają wchłanianie cholesterolu, a także polifenole (naturalne przeciwutleniacze) oraz witaminy A, E i K. Do tego sprzyja odchudzaniu, gdyż bardzo łatwo można go odsączyć z potrawy.
Na obu tłuszczach można smażyć, jednak oliwy lepiej nie doprowadzać do dymienia, gdyż nie tylko traci swoje właściwości, ale staje się szkodliwa dla organizmu. Optymalnie można po krótkim podgrzaniu dodać do niej wodę i przejść do duszenia. Najwięcej korzyści niesie jednak spożywana na zimno oraz w wersji extra virgin. Olej rzepakowy można jeść zarówno na ciepło, jak i na zimno, np. stosując do sałatek. Pod każdą postacią zachowuje właściwości prozdrowotne. Najlepiej sięgać po ten z pierwszego tłoczenia.