
Deksametazon: pierwszy lek o oficjalnie potwierdzonej skuteczności w walce z koronawirusem
Deksametazon zmniejsza śmiertelność?
Badania nad stosowaniem deksametazonu osób zarażonych wirusem SARS-CoV-2 prowadzili naukowcy z Oxford University. Pokazały one, że podawanie go chorym zmniejsza ich śmiertelność w wyniku zakażenia koronawirusem aż o 30 proc. Jest to lek z grupy sterydów, wykazujący silne działanie przeciwzapalne, który do tej pory był stosowany między innymi w leczeniu alergii, chorób skóry oraz reumatyzmu.
Co ważne, lek jest łatwo dostępny i niedrogi, co sprawia, że mógłby znaleźć szerokie zastosowanie w leczeniu chorych z COVID-19 na całym świecie. W Polsce lek ten jest refundowany i wówczas jego opakowanie kosztuje około 4 zł. Bez refundacji – niecałe 30.
Ryzyko śmierci niższe o jedną trzecią
W badaniu naukowców z Uniwersytetu w Oxfordzie udział wzięło 11,5 tysiąca pacjentów zarażonych SARS-CoV-2 z 175 szpitali w Wielkiej Brytanii. W jego ramach nieco ponad 2000 chorych otrzymywało niską dawkę deksametazonu przez okres 10 dni w formie doustnej lub za pośrednictwem iniekcji. Wyniki ich leczenia zostały porównane z efektami terapii ponad 4300 pacjentów poddawanych standardowemu leczeniu.
Polecane dla Ciebie
Kolejne leki pod lupą
Ta sama grupa naukowców prowadzi badania nad skutecznością innych dostępnych już leków w leczeniu COVID-19. Mowa o kombinacji lopinaviru i ritonaviru, dotąd podawanych pacjentom z HIV, popularnym antybiotyku – azytromycynie, tocilizumabie o działaniu przeciwzapalnym, hydroksychlorochinie, wokół której w ostatnich tygodniach piętrzą się kontrowersje, jak również nad przeciwciałami pochodzącymi z osocza ozdrowieńców.
Wnioski wymagają przeglądu
Wyniki badań nie zostały jeszcze ocenione przez przedstawicieli środowiska naukowego. Dopiero wówczas będzie można mówić o ich wiarygodności. Zaledwie dwa tygodnie temu światem naukowym wstrząsnęły badania sugerujące, że podawanie pacjentom z COVID-19 pochodnych chlorochiny może zwiększać ryzyko ich śmierci i narażać na schorzenia serca.
Dopiero weryfikacja badań przez przedstawicieli środowiska naukowego pokazała, że sposób przeprowadzenia badań był nierzetelny i podważyli wyniki. Autorzy badania wystosowali oficjalne przeprosiny, do których dołączyło się również pismo The Lancet, które opublikowało wyniki badania.
Prawie połowa chorych na COVID-19 nie ma objawów
W ostatnich dniach światło dzienne ujrzały także wyniki badania, które dowodzi, że średnio 45 proc., wszystkich przypadków COVID-19 jest asymptomatyczna. Oznacza to, że ogromna rzesza ludzi może nie wiedzieć o tym, że są zakażeni i zarażać innych. Ta informacja daje także większe pojęcie o tym, ile osób faktycznie jest zarażonych – mowa o podwojeniu ich liczby.
Dodatkowo naukowcy odkryli, że osoby nie wykazujące objawów zakażenia mogą przenosić wirusa na innych przez okres dłuższy niż wcześniej sądzono. Jest to okres dłuższy niż 14 dni, co poddaje w wątpliwość skuteczność kwarantanny.