
Zioła w literaturze Sienkiewicza cz.II
Staś strzegł chininy jak oka w głowie
O zbawiennych właściwościach chininy pisał Sienkiewicz w „Pustyni i w puszczy”.
„...Dzieci zaczęły głodować. Musiały żebrać o jedzenie. Pewnego dnia spotkały misjonarza, od którego otrzymały chininę. Mężczyzna poinformował je, że chinina jest lekarstwem na szalejącą zarazę i polecił dzieciom trzymać lek zawsze przy sobie...” („W pustyni i w puszczy”)
„...Chował tam w małej szklanej flaszce ostatni proszek chininy i strzegł go jak oka w głowie na „czarną godzinę...” („W pustyni i w puszczy”)
Chinowiec, drzewo chinowe (Cinchona) roślina z rodziny marzanowatych (Rubiaceae). Obejmuje ponad 40-60 tropikalnych gatunków. Występuje w dzikich Andach, Jawie, Jamajce, na Cejlonie,a także w Indiach, Australii, Nowej Gwinei i Afryce. Inkowie jako jedni z pierwszych poznali zastosowanie chinowca. Misjonarze jezuiccy również stosowali korę chinowca w leczeniu gorączki, która była spowodowana malarią W 1632 r. korę tę przywieziono do Europy.
Z medycznego punktu widzenia podstawową cechą chininy jest hamowanie erytrocytarnych form zarodźca malarycznego (zarodźca zimnicy). Chinina jest szybko wchłaniana i równie szybko wydalana z organizmu. Powoduje jednak wiele skutków ubocznych: tłumienie ośrodkowego układu nerwowego, upośledzenie słuchu, ból i zawroty głowy. Jest podstawowym lekiem w leczeniu malarii. Chinina ma zastosowanie w ginekologii, bowiem pobudza i wzmacnia skurcze macicy we wczesnych fazach porodu. Działa też przeciwgorączkowo i jako specyfik antyarytmiczny. Odwar z kory chinowca podawany jest przy zaburzeniach trawienia, a także niedokwaśności, braku apetytu oraz stanach ogólnego osłabienia, niedokrwistości, uporczywych zaparciach, nerwobólach, anemii i skurczach mięśni.
W „Pustyni i w puszczy” ze wszystkich powieści Sienkiewicza zawiera najwięcej opisów przyrody, w tym roślin leczniczych. Wynika to oczywiście z charakteru samej powieści, jak i miejsca, gdzie rozgrywa się akcja. Poza Afryką nigdzie indziej nie ma przecież tak różnorodnej roślinności, z której znaczna część ma właściwości lecznicze, zdrowotne czy odżywcze.
Cukier krzepi
„...Drugi atak przychodził po kilku lub kilkunastu dniach, trzeci zaś jeśli nie przyszedł w ciągu dwu tygodni, to nie był śmiertelny, gdyż liczył się jako znów pierwszy w drugim nawrocie choroby. Staś wiedział, że jedynym lekarstwem, jakie mogło przerwać lub pooddalać od siebie ataki, były duże dawki chininy, ale nie miał już jej ani atomu. Nadto ponieważ każdy dzieciak arabski ssie od rana do nocy trzcinę cukrową...” („W pustyni i w puszczy”)
Cukrowiec lekarski (Saccharum officinarum) popularnie nazywany trzciną cukrową to gatunek byliny należący do rodziny wiechlinowatych (Poaceae). Prawdopodobnie pochodzi z Nowej Gwinei. Trzcina cukrowa uprawiana jest wszędzie w strefie tropikalnej. Trzcinę cukrową przywiózł do Ameryki Krzysztof Kolumb ze swojej drugiej wyprawy na wyspę Espańola w roku 1493.
Podobnie jak miód pszczeli, uzyskany z trzciny cukrowej cukier/panela jest lekiem zabliźniającym oraz doskonałym balsamem używanym w przypadku przeziębiena lub grypy. Ten naturalny cukier jest również doskonałym źródłem szybkiej energii potrzebnej po dużym wysiłku. Zawiera duże ilości witamin i soli mineralnych. Działa wzmacniająco, witaminizująco oraz odtruwająco. Jest szczególnie wskazany osobom, które mają kłopoty z anemią, będącym w stanie chronicznego przemęczenia i wyczerpania, przy zapaleniu trzustki, w zaburzeniach miesiączkowania, dla rekonwalescentów i sportowców, jako środek osłonowy po usunięciu amalgamatów oraz dla kobiet w ciąży i karmiących.
Małpia jagoda i dzięgiel
Do rodowitych roślin powracamy w kolejnej książce Sienkiewicza, czyli w „Krzyżakach”.
„...Za nic zamężne niewiasty mają, ale panny bardzo szanują i moc wielką im przyznają: że byle dziewka natarła człeku suszonym jaferem żywot, to kolki od tego przechodzą.” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. I)
Mowa tu o jafrze, czyli pospolitej bagnówce (Empetrum vigrum) nazywanej także bażyną, bażyną czarnojagodową, małpią jagodą (modrzewnica czarna) czy żórawimi jagodami. Jagody te są bogatym żródłem witaminy C i PP oraz zawierają mikroelementy, takie jak jod i lit. Być może w dawnych czasach miały one też inne zastosowanie chociażby z pogranicza magii.
Kolejna roślina pojawiająca się w „Krzyżakach” o leczniczych mocach to dzięgiel.
„...Jagienka sama wytopiła duży garnek niedźwiedziego sadła, którego pierwszą kwartę wypił Maćko z ochotą, albowiem było świeże, nie przypalone i miało zapach dzięgielu, którego znająca się na lekach dziewczyna dorzuciła w miarę do garnka. Pokrzepił się też zaraz Maćko na duchu i nabrał nadziei, że wyzdrowieje...”. („Krzyżacy” t. 1, rozdz. XIII)
Dzięgiel (Angelica sylvestris) to gatunek rośliny należący do rodziny selerowatych (Apiaceae). Gatunek eurosyberyjski. W Polsce pospolity na całym niżu i w niższych położeniach górskich. Częścią leczniczą rośliny jest korzeń. Zawieraja olejek eteryczny (felandren), związki acetylenowe, umbeliferon, gorycze i żywice. Korzeń był używany jako środek wiatropędny, uspokajający i regulujący pracę żołądka. Stosowali go Indianie jako pożywienie i ze względu na jego właściwości lecznicze. W Azji tradycyjnie używany jako środek wzmacniający układ rodny kobiet. Dzięgiel wchodzi w skład wielu mieszanek ziołowych stosowanych na tzw. dolegliwości kobiece. Łagodzi bóle miesiączkowe oraz uderzenia gorąca w czasie menopauzy. Posiada też właściwości ogólnie wzmacniające i tonizujące, sprzyja normalizacji funkcji centralnego układu nerwowego. Dzięgiel chiński zalecany jest w nerwicach wegetatywnych, histerii i bezsenności.
Poprawia krążenie obwodowe, rozszerza naczynia, obniża lepkość krwi i ryzyko powstawania zakrzepów. Podwyższa poziom hemoglobiny (stosuje się w anemii). Stymuluje wydzielanie żółci, soku żołądkowego i trzustkowego.
Poprawia czynność motoryczną przewodu pokarmowego. Z tego powodu wskazany jest w przewlekłych zanikowych zapaleniach błony śluzowej na tle niedokwasoty, zapaleniu dwunastnicy, infekcyjnych i nieinfekcyjnych zapaleniach jelita grubego oraz dyskinezji dróg żółciowych.
Rzepa na tężyznę
Opisy przyrody w „Krzyżakach” nie kończą się oczywiście na tych dwóch roślinach, jest ich znacznie więcej, a właściwie – rzec by można – że najwięcej ze wszystkich powieści. Jest tu również rzepa, która ma bardzo duże zastosowanie w kosmetyce m.in. jako odżywka do włosów; ugotowana i przetarta bulwa służy jako maseczka przeciw trądzikowi i wypryskom. Jest ona też bardzo pożywna i w takim też kontekście została przedstawiona przez Sienkiewicza. Zawiera ona bowiem witaminy A1, B1, B2, C i E, a z minerałow wapń, fosfor, żelazo i magnez. Nic więc dziwnego, że dawniej ludzie rzepę jedli – na zdrowie i dla tężyzny...
„...Kudłaci są i ledwie który kniaź włosy trefi; pieczoną rzepą żyją, nad wszelkie jadło ją przekładając, bo mówią, że męstwo od niej rośnie...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. I)
„...albo po co nam starym pogańskim diabłom okruszyny twaroga żałować albo im pieczonej rzepy nie rzucić, albo piany z piwa nie ulać...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. I)
Kwiaty polne
Sławi też Sienkiewicz w „Krzyżakach” polskie krajobrazy. Wśród tych opisów nie brakuje roślin leczniczych. Są chabry mające działanie moczopędne, żółciopędne i przeciwzapalne. Napar z tych kwiatów zalecany jest przy chorobach nerek, stanach zapalnych kłębków i miedniczek nerkowych, przy niewydolności krążenia i w kamicy nerkowej. Zewnętrznie stosuje się go przy trudno gojących się ranach i owrzodzeniach). Jest opis maków, z których uzyskuje się alkaloidy, głównie takie jak morfina, kodeina lub papaweryna.
Surowcem zielarskim są także nasiona. Wysuszony sok mleczny zebrany z nacięcia niedojrzałych makówek to opium wykorzystywane w medycynie i do produkcji narkotyków). Jest chmiel – jako roślina lecznicza zawiera aromatyczną żywicę (lupulinę), olejek lotny, gorycze i inne substancje o właściwościach uspokajających, bakteriostatycznych i moczopędnych.
Napar z chmielu działa skutecznie przy zasypianiu, łagodzi nadpobudliwość, ma zastosowanie w leczeniu gruczołu krokowego, usprawnia trawienie. Ze względu na silne właściwości bakteriobójcze wyciągu z szyszek używa się na wrzody i trudno gojące się rany). Znajdziemy też opis leszczyny, z której owoców uzyskuje się olej używany w przemyśle farmaceutycznym.
„...Wzdłuż gościńca z jednej i drugiej strony ciągnęły się łany zbóż wszelkich. Wiatr chwilami pochylał zielonawe jeszcze morze kłosów, wśród którego gęsto jak gwiazdy na niebie migotały głowy modrych chabrów i jasnoczerwonych maków...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. IV)
„...Pola graniczące ze Spychowem leżały odłogiem, lasy zarastały dzikim chmielem, leszczyną, łąki szuwarem” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. VIII)
Przyprawy – afrodyzjaki
Dzięki Sienkiewiczowi poznajemy też obyczaje żywieniowe naszych przodków, co jedli, co pili i jakie smakołyki i przyprawy musiały znaleźć się w średniowecznej spiżarni. A były tam goździki, imbir, cynamon, a zwłaszcza szafran.
Goździki stosowane w farmacji uśmierzają ból, dezynfekują i zabliźniają rany. Dawniej stosowano je do leczenia problemów żołądkowych. Mają też właściwości przeciwbólowe, znieczulające i bakteriobójcze. Olejki z goździka to ogólny środek pobudzający.
Imbir korzystnie wpływa na trawienie i krążenie krwi. Łagodzi bóle żołądkowe i zębów. Zalecany jest dla niejadków, bowiem wzmaga apetyt. Pobudza system odpornościowy organizmu. Pomaga przy przeziębieniach, kaszlu, nieżytach gardła i oskrzeli. Zapobiega mdłościom. Obniża poziom cholesterolu. Dezynfekuje jamę ustną. Przez niektórych uważany jest za afrodyzjak.
Cynamon to kolejny afrodyzjak. Olejek cynamonowy stymuluje krążenie, ma działanie antyseptyczne i antybakteryjne. W medycynie ludowej jest stosowany przy przeziębieniach, w stanach ogólnego osłabienia, bólach mięśni, biegunce, impotencji, chorobach skóry, zakłóceniach rytmu serca oraz w chorobach kobiecych.
Szafran od najdawniejszych czasów wykorzystywany był w kosmetyce. Rzymscy cesarze brali w nim kąpiele dla wzmocnienia męskich sił. Dla starożytnych medyków szafran był lekarstwem na złe samopoczucie, kaszel, katar, bezsenność i impotencję. Dzięki swoim właściwościom ochronnym przyprawa ta może zapobiegać chorobom oczu w starszym wieku. Szafran jest bogatym źródłem protein, które mogą ochronić wzrok,
a zawarte w nim aktywne substancje chemiczne odmładzają komórki oczu.
„...Rozpoczęło się śniadanie. Wniesiono polewkę winną, zaprawioną jajami, cynamonem, gwoździkami, imbirem i szafranem tak silnie, że zapach rozszedł się po całej izbie...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. V)
„...Zaprowadził także Zbyszka do alkierza, pachnącego calkiem żywicą i miętą, w którym u pułapu wisialy całe pęki skór wilczych, lisich i bobrowych. Pokazał mu sernik, składy wosku i miodu, beczki z mąką, składy sucharów, konopi i suszonych grzybów...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. XI)
„...Co do jadła, sam powie, na co ma ochotę; lubi on dobrze podjeść, ale byle dużo było szafranu, to i nie przebredza...” („Krzyżacy” t. 1, rozdz. XIV)
Aromatyczna werbena
Po „Trylogii”, „W pustyni i w puszczy” oraz „Krzyżakach” czas na „Quo vadis”, w której jest jednak najmniej odniesień do farmacji, a więc i do roślin, i ziół. To nawet nieco dziwi, bo przecież Grecy i Rzymianie znali się na ziołach i ziołolecznictwie i chętnie je stosowali. Stąd lekki niedosyt, że nasz wielki rodak nie wykorzystał tego tematu chociażby do opisu opieki nad poturbowanym przez Ursusa Winicjuszem. Jest tam jedynie krótka wzmianka, że opatrzono Winicjuszowi ranę maścią, ale jaką, tego, niestety, nie podano. Z drugiej jednak strony w powieści tej nie chodzi przecież o wątki roślinne i opisy przyrody. Są natomiast krótkie wzmianki o roślinach, jak chociażby we fragmencie opisującym Petroniusza.
„...Po czym Petroniusz udał się do cubiculum, lecz nie spał długo. Po upływie pół godziny wyszedł i kazawszy sobie przynieść werweny, począł ją wąchać i nacierać sobie nią ręce i skronie. – Nie uwierzysz – rzekł – jak to ożywia i orzeźwia. Teraz jestem gotów...” („Quo vadis” rozdz. II)
Oznacza to, że przed wyjściem, dla poprawienia samopoczucia czy może nawet humoru Rzymianie stosowali leczniczo, jak i w celach higienicznych, jak to podał w opisie Sienkiewicz, pachnidło z werweny, czyli werbeny. Również w innym miejscu Sienkiewicz zamieszcza wzmiankę o tym pachnącym kwiecie.
„...Przytomność wróciła jej jeszcze tejże nocy. Zbudziwszy się we wspaniałym cubiculum, oświeconym korynckimi lampami wśród woni werweny...” („Quo vadis” rozdz. LXVII)
Pachnidło to mogło być np. olejkiem eterycznym, który jest wytwarzany i dziś. Olejki te doskonale relaksują, natłuszczają skórę, a systematycznie stosowane zapobiegają złuszczaniu skóry. Użyte olejki roślinne pozostawiają warstwę chroniącą skórę przed złym wpływem zanieczyszczeń. No i pięknie, naturalnie pachną.
Werbena jest pachnącą rośliną leczniczą, przyprawową i ozdobną z rodziny werbenowatych (Verbenaceae), bylina lub półkrzew o kwiatach zebranych w kłosy, występująca w wielu gatunkach, głównie w Ameryce Płd., w Polsce rośnie dziko werbena pospolita.
Werbena ma silne właściwości przeciwzapalne. Była szeroko używana w rytuałach Indian amerykańskich w celu wzmocnienia ich snów, stąd Sienkiewicz przywołuje tę roślinę w miejscu, gdy zarówno Petroniusz, jak i Ligia leżeli w sypialni zwanej cubiculum.
W 1876 r. Sienkiewicz wyjechał w podróż do Stanów Zjednoczonych, być może to tam dowiedział się o tym indiańskim zwyczaju i dlatego werbena pojawia się w jego opisie, a może to czysty przypadek? Wiadomo jednak, że werbena ma właściwości relaksujące. Uważa się również, że werbena stymuluje kreatywność pisarzy i poetów. Dodaje się ją również do potraw głównie w celu nadania im przyjemnego aromatu. Stosuje się ją do wód smakowych i naturalnych herbatek. Liście zioła można dodawać do sałatek, zup i dań rybnych.
Dodatkowo przypisuje się jej działanie ściągające, napotne i delikatnie moczopędne. Werbena jest składnikiem leków wykrztuśnych przy problemach z górnymi drogami oddechowymi. Wspomaga również procesy trawienne. Jest zalecana przy schorzeniach związanych z kamicą moczową i żółciową. Ma również działanie uspokajające i wzmacniające. Ponadto wzmacnia organizm i działa uspokajająco. Zapach świeżych listków zwalcza bóle głowy i pomaga w stanach napięcia nerwowego. Ze względu na zawartość werbenaliny jest stosowana w łagodzeniu bólów migrenowych, czasem przy bezsenności. Stąd Petroniusz w „Quo vadis” mówi, jak to ożywia i orzeźwia.
Ze względu na relaksujące działanie werbena jest składnikiem aromaterapeutycznych kąpieli. Olejek z werbeny może być również składnikiem toników i mleczka do twarzy (zwłaszcza do cery tłustej) oraz naturalnych wód kwiatowych.
Jak to bywało w starożytnym Rzymie, zwłaszcza wśrod zamożnych rodów dużą wagę przywiązywano do urody. Dbano więc o ciało, jego sprawność fizyczną, ale i o zmysłowe przyjemności, czyli i estetyczne wrażenia zapachowe. Stąd tak bardzo popularne były wszelkiego rodzaju olejki, kadzidełka, mydła i inne wonności. Dlatego też w „Quo vadis”, jeśli pojawiają się kwiaty, to spełniające głównie taką rolę. Kolejnym więc kwiatem, z którego otrzymywano olejki eteryczne jest nard.
Wonny nard
„...Wszędzie rozchodziła się woń nardu, do której Winicjusz przywykł i którą polubił na Wschodzie..” („Quo vadis” rozdz. X)
Nard (Nardostachys jatamansi) jest aromatyczną walerianą występującą głównie w Himalajach oraz w wysokich górach Chin i Japonii. Najlepiej rośnie na wysokości powyżej 3000 m n.p.m. Korzenie tej rośliny od pradawnych już czasów były zbierane i wykorzystywane jako kadzidło lub poddawane były ekstrakcji olejków eterycznych. Aromat korzeni nardu był ceniony już w starożytnym Egipcie. Z punktu widzenia medycyny wykorzystywany jest do regulacji kobiecego cyklu. Według Indyjskiej Medycyny Wedyjskiej Ajurwedy, nard jest stosowany w leczeniu histerii oraz zaburzeń neurologicznych. Palenie nardu jest bardzo korzystne w stanach nadmiernego pobudzenia emocjonalnego oraz w bezsenności. Stanowi ona kluczowy składnik receptur wielu kadzideł.
Kosma i Damian
Z pewnością i w innych dziełach Henryka Sienkiewicza pojawiają się motywy roślinne zarówno jako upiększenie krajobrazu, wzbogacające opisy miejsca, jak i te, które mają leczyć. Czytając więc powieści naszego wybitnego pisarza, warto zwrócić uwagę i na te wątki. Skoro tak często przywołuje Sienkiewicz w swoich utworach rośliny lecznicze, a także inne specyfiki lecznicze, jak chociażby skrom bobrowy, balsam herceński oraz inne smarowidła i drakwie, nie zdziwi więc nikogo fakt, że doskonale wiedział, kto jest patronem faramceutów, która święta leczy zęby, a który święty jest od kamienia. Być może to dzięki ich pomocy i wstawiennictwu tak biegle wymieniał w swych dziełach rośliny stosowane w farmacji i medycynie.
„... Są Kosma i Damian, też święci, do których się medycy modlą o to, by choróbska na świecie nie wyginęły, gdyż inaczej nie mieliby co jeść. Jest także święta Apolonia od zębów i święty Liboriusz od kamienia...” („Krzyżacy” t. 1 rozdz. XIII)