
Pamiętnik farmaceuty, czyli czego nie robić w aptece
Praca w aptece to częsty kontakt z ludźmi w różnym wieku, z różnych środowisk społecznych. To pomaganie im w ich problemach zdrowotnych oraz doradzanie przy wyborze odpowiedniego preparatu. Jak wynika z badań, pacjenci oczekują od farmaceutów fachowej porady (55%), uprzejmości (28%), oraz zainteresowania swoją osobą (17%). Poznaj ciekawe sytuacje z aptecznej codzienności.
Pracuję w aptece już 5 lat. W swojej codziennej pracy spotkałam wielu ciekawych i interesujących ludzi, poznałam historie i problemy wielu osób. W poniższym artykule piszę o swoich spostrzeżeniach związanych wykonywaniem zawodu magistra farmacji. Opiszę problemy, jakie pojawiają się w komunikacji farmaceuta – pacjent.
Co irytuje farmaceutę?
- Tylko wy wiecznie robicie problemy! Jak to nie da mi pani tego leku? W innej aptece bez problemu dostanę ten preparat! Co z tego, że na receptę?
Wielu farmaceutów w swojej codziennej pracy z pewnością spotkało się z powyższymi zdaniami, wypowiedzianymi w sposób mniej lub bardziej grzeczny. W naszym zawodzie bardzo ważna jest asertywność, która pozwoli nam grzecznie odmówić wydania leku dostępnego wyłącznie na receptę. Najczęściej w takiej sytuacji pacjent wychodzi z apteki i trzaska drzwiami.
- Jak to nie może pani dopisać (poprawić) dawkowania? Proszę mi powiedzieć, co mam dopisać, to sam to zrobię!
Ta sytuacja często się zdarza, gdy pacjent ma źle wypisaną receptę – nie mogę uwzględnić mu zniżki lub wydać leku w przepisanej na recepcie ilości.
- Zapomniałem, jak ten lek się nazywa… chyba jest na literę D. Zapominałem nazwy, ale teraz jest reklama w telewizji i na pewno pani magister ją widziała. Opakowanie jest chyba biało-czerwone.
Każdy ma prawo zapomnieć nazwy leku, a my zawsze staramy się naprowadzić pacjenta – często nie jest to proste, bo wciąż przybywa nowych preparatów OTC. Sytuacjom takim towarzyszy zwykle nerwowa atmosfera. Pacjent uważa, że jego tłumaczenie jest zrozumiałe, ale my musimy zmagać się po raz kolejny z podobnym problemem. Na pewno łatwiej byłoby, gdyby pacjent podczas emisji reklamy zapisał odpowiednią nazwę i przyszedł z nią do apteki. Bo po sprawdzeniu wszystkich informacji okazuje się, że preparat wcale nie jest na wskazaną literę i nie jest w biało-czerwonym opakowaniu.
- Proszę tego nie brać, to nie działa – radzi następna osoba z kolejki.
Ponownie sytuacja jest na pozór błaha i wynika często z najlepszych chęci, ale nie od dziś wiadomo, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami, ale… Pacjent przychodzi do apteki, opowiada o swoim problemie i oczekuje fachowej porady. Taka sytuacja rozprasza i podważa autorytet farmaceuty. Dla farmaceuty jest to bardzo ważne, ponieważ nasz zawód to nie tylko wydawanie leków, ale pewnego rodzaju powołanie – chcemy dzielić się naszą wiedzą i doświadczeniem przez wskazanie odpowiedniego preparatu, który będzie najbardziej odpowiedni w danej dolegliwości.
- Żona zostawiała tu receptę wczoraj, chciałbym odebrać jej leki.
Pytam: czy ma pan karteczkę?
W odpowiedzi otrzymuję: hm…. Jaką karteczkę?
W mojej aptece rzadko się to zdarza, ale gdy pojawi się taka sytuacja, że nie mam leku (bo nie sposób mieć wszystkich leków), a pacjent wyraża zgodę na jego zamówienie na następny dzień, to otrzymuje odpowiednią karteczkę z potwierdzeniem. Po odbiór zamówionego leku przychodzi jednak ktoś z rodziny bez tego potwierdzenia. Dodatkowo całemu zdarzeniu towarzyszy długa kolejka oczekujących na realizację recepty. Czasem przypomina to pracę detektywa lub jakąś łamigłówkę do rozwiązania. Zadajemy kolejne pomocnicze pytania, angażujemy kolegów lub koleżanki do szybszego odnalezienia recepty, a w odpowiedzi słyszymy, że w naszej aptece jest straszny bałagan, lub że pacjent nigdy więcej nie zamówi u nas leku. Ostatecznie poirytowany pacjent dzwoni do żony i okazuje się, że recepta była zostawiona w innej aptece. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często.
Irytująca jest też sytuacja, gdy przy obsługiwaniu pacjenta inna osoba stojąca w kolejce zadaje w tym czasie pytania: Czy ma Pani ten lek? Jaka jest jego cena? Bo nie wiem, czy mam stać w kolejce!
W dzisiejszych czasach, kiedy półki uginają się pod różnymi preparatami, a ceny ulegają zmianom, nie sposób byłoby wszystko zapamiętać. Rozumiem, że każdemu się spieszy, bo tak dziś wygląda życie, ale tego rodzaju zakłócanie naszej pracy nie przyspieszy realizacji recepty.