
Dentyści nie mogą wstawiać czarnych plomb dzieciom
Nowe przepisy dotyczą zakazu stosowania amalgamatu stomatologicznego u dzieci poniżej 15. roku życia (szczególnie w zębach mlecznych) oraz u kobiet będących w ciąży i w okresie karmienia. Obowiązuje on nie tylko lekarzy dentystów świadczących usługi w ramach NFZ, ale także prowadzących prywatną praktykę bez umowy z Funduszem. Użycie ciemnych plomb we wspomnianych wyżej przypadkach będzie możliwe jedynie w sytuacji, gdy wskazują na to medyczne potrzeby pacjenta.
Komisja Stomatologiczna Naczelnej Rady Lekarskiej zwróciła uwagę na wejście w życie nowych przepisów, ponieważ jak dotąd nie znalazły one odzwierciedlenia w polskim prawie. W opinii lekarzy wspomniana zmiana powinna znaleźć się w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia stomatologicznego.
Szkodliwa rtęć
Zakaz stosowania plomb z amalgamatem wiąże się przede wszystkim ze znajdującą się w ich składzie rtęcią, która została uznana za szkodliwą. Jej toksyczność w 2008 roku potwierdziła Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków, a w Japonii i Szwecji amalgamatów zakazano już w latach 70. W Polsce w teorii amalgamat został wycofany z użycia przed kilkoma laty, jednak w praktyce nadal jest stosowany. Konsekwencje długotrwałej obecności rtęci w organizmie mogą być poważne i dotyczą wielu sfer naszego zdrowia. Cytowany przez Onet.pl chirurg stomatologiczny Roman Borczyk wśród zagrożeń wymienia doraźne problemy żołądkowe, bóle głowy, osłabienie i zmiany w jamie ustnej. Gdy dawka rtęci jest większa, może dojść do uszkodzenia układu nerwowego, wątroby, serca czy nerek. Jej obecność w organizmie może również sprzyjać występowaniu choroby Parkinsona czy Alzheimera. W obliczu tych zagrożeń nie powinno się jednak zwracać do lekarza z prośbą o usunięcie amalgamatowej plomby, ponieważ to właśnie przy jej wyjmowaniu do organizmu uwalnia się najwięcej rtęci.
Przyczyną popularności amalgamatów jest przede wszystkim ich niewysoka cena. Pacjenci, którym zależy na estetycznym wypełnieniu, muszą więc liczyć się z kosztami wykonania procedury w prywatnym gabinecie.
Gabinety stomatologiczne wracają do szkół
Zmiana rozporządzenia to ukłon zwłaszcza w kierunku dzieci, które zgodnie z zapowiedziami rządu ponownie mają otrzymywać opiekę stomatologiczną również w szkołach. Przyczyną zniknięcia gabinetów były zbyt wysokie wymagania NFZ dotyczące możliwości uzyskania kontraktów. Gabinety były przestarzałe i pozbawione specjalistycznego sprzętu, przez co ich konkurencyjność spadła, a utrzymywanie ich bez umowy z Funduszem nie miało ekonomicznego sensu. Dzięki planowanej ustawie o zdrowiu dzieci i młodzieży ten stan rzeczy ma się zmienić, a gabinety będą dofinansowywane z budżetu państwa i gminnej kasy.
Koszty rocznego utrzymania jednego gabinetu szacowane są na około 150 tysięcy złotych.
Ustawa przewiduje, że gabinety powstawać będą w dużych szkołach, a tam, gdzie warunki lokalowe nie pozwolą na ich założenie, szkoły miałyby podpisywać umowy z placówkami zewnętrznymi. W niewielkich miejscowościach, gdzie żadna ze wspomnianych opcji nie wchodzi w grę, o jamę ustną najmłodszych dbać mają tzw. dentobusy, czyli mobilne punkty opieki stomatologicznej. Jak tłumaczył minister Radziwiłł, początkowo na każde województwo miałby przypadać jeden dentobus, w którym specjalista mógłby wykonywać przeglądy i drobne zabiegi stomatologiczne.
Polecane dla Ciebie
Stomatolog jak lekarz rodzinny
Kolejnym pomysłem, którego realizacja ma poprawiać stan uzębienia najmłodszych, jest przypisywanie każdemu dziecku stomatologa już w chwili narodzin, podobnie jak dzieje się to z lekarzem pierwszego kontaktu. Pomysł przedstawił wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. Zgodnie z jego koncepcją, do stomatologii miałyby zostać włączone rozwiązania znane z podstawowej opieki zdrowotnej – w tym stawka kapitacyjna. Dzięki temu dentyści otrzymywaliby pieniądze nie za wykonaną usługę, jak dzieje się to obecnie, ale za każdego zapisanego pacjenta. Leczenie zębów najmłodszych miałoby więc stać się bardziej opłacalne, a większa dostępność stomatologów pomogłaby w profilaktyce próchnicy oraz powiązanych z nią chorób.
Pomysł zasługuje na pochwały również ze względu na bardzo niewielką liczbę placówek specjalizujących się w dziecięcej stomatologii. W kilkudziesięciu powiatach w Polsce w ogóle ich nie ma, choć w przywróconej niedawno książeczce zdrowia znajduje się punkt dotyczący wizyt stomatologicznych. Każdy krok w kierunku lepszej opieki stomatologicznej nad dziećmi jest ważny, ponieważ obecnie ich stan uzębienia jest fatalny. Próchnicę ma niemal 76 procent dwunastolatków i ponad połowa trzylatków, co oznacza, że złe nawyki i niewystarczająca kontrola zaczynają się w bardzo młodym wieku, tuż po wyrośnięciu pierwszych zębów mlecznych.
Źródło: Polska Agencja Prasowa, Dziennik Gazeta Prawna, Rynek zdrowia