
Nauczyciele nie chcą podawać leków dzieciom
Obecnie uprawnienia do podawania środków leczniczych dzieciom w szkołach mają wyłącznie pielęgniarki szkolne. Mowa przede wszystkim o sytuacjach, w których dziecko wymaga pilnego podania środka ratującego życie lub zdrowie, takiego jak insulina u cukrzyków czy leki łagodzące stany padaczkowe.
Ten stan rzeczy chce zmienić resort zdrowia, w którym powstał pomysł, żeby przyznać nauczycielom prawo do medycznej opieki nad dziećmi. Temu pomysłowi zdecydowanie sprzeciwia się minister edukacji Anna Zalewska, która widzi w tym pomyśle sposób na załatanie dziury po nieobecnych w szkole pielęgniarkach.
Podanie leków tylko po szkoleniu
Na dzień dzisiejszy przepisy w tej sprawie są nieprecyzyjne, nauczyciel nie ma obowiązku podać leku dziecku, ale równocześnie, pod warunkiem przejścia odpowiednich szkoleń i nieobecności pielęgniarki, może to zrobić, jeśli sytuacja wymaga od niego działania.
Zarówno zdaniem nauczycieli, jak i pielęgniarek pomysł jest absurdalny i rodzi wiele pytań między innymi o miejsce przechowywania leków oraz ich podawanie. W przypadku epilepsji mowa o wykonaniu wlewu doodbytniczego, co trudno wyobrazić sobie w klasie pełnej dzieci. Tej z kolei nauczyciel nie ma prawa opuścić.
Zdrowie dzieci w rękach nauczyciela
Niewystarczająca liczba pielęgniarek połączona z brakiem możliwości podania leku przez nauczyciela zamyka wielu dzieciom drogę do nauki. Szkoły po prostu nie chcą ich przyjmować w obawie, że medyczna interwencja mogłaby być konieczna. Część placówek szkolnych i przedszkolnych wychodzi naprzeciw rodzicom i na własną rękę szkoli wychowawców, żeby w razie potrzeby mogli udzielić pomocy dzieciom, jednak z zaznaczeniem, że nie ponoszą oni odpowiedzialności np. za skutki uboczne samodzielnego podania insuliny.
Przyjęcie propozycji resortu oznaczałoby złożenie na ich barki dodatkowej odpowiedzialności za zdrowie i życie dzieci powiązanej z podawaniem im leków, mimo że nie mają oni stosownej wiedzy medycznej. Mowa nie tylko o odpowiedzialności cywilnej na wypadek roszczeń rodziców, ale także karnej, w razie nieumyślnego narażenia zdrowia dziecka na uszczerbek. W tym kontekście trudno się dziwić, że nauczyciele są przeciwni inicjatywie resortu zdrowia.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna