
Nowy rok pod znakiem zmian w służbie zdrowia
Wśród potencjalnych absurdów wymienia się obowiązek wykupu polis od zdarzeń medycznych, nałożony na szpitale w 2012 roku. Od tamtej pory nakaz ich posiadania jest wciąż przesuwany przez wzgląd na bardzo wysokie koszty ubezpieczeń. W związku z tym w resorcie zdrowia rozważana jest całkowita rezygnacja z obowiązku posiadania polis, które jak pokazuje praktyka, najwyraźniej nie są potrzebne.
Polisy od zdarzeń medycznych mają pomagać placówkom w sytuacjach, gdy poszkodowany pacjent uzyska rekompensatę na drodze pozasądowej, a więc w wyniku orzeczenia wojewódzkiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
Odszkodowania tylko za błąd w szpitalu
Do grona absurdów zaliczono również możliwość dochodzenia rekompensaty za zdarzenie medyczne tylko w sytuacji, gdy dojdzie do niego w szpitalu. W związku z tym pacjenci nie mają podstaw, by domagać się odszkodowania, jeśli do błędu dojdzie w karetce pogotowia lub w przychodni. Zwłaszcza w przypadku karetek prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest wysokie, więc zasady prawa medycznego w dziedzinie odszkodowań powinny zostać rozszerzone – apeluje Polskie Towarzystwo Prawa Medycznego.
Trudności ze stwierdzaniem zgonów
Reprezentujący je specjaliści zwracają również uwagę na brak jasnych regulacji w kwestii stwierdzania zgonów. Sytuację miało rozwiązać wprowadzenie instytucji koronera zapowiedziane przez poprzedni rząd, lecz nie ma gwarancji co do tego, że obecny resort zdrowia je zaakceptuje. Koroner mógłby stwierdzać śmierć danej osoby w zastępstwie lekarza rodzinnego, co dziś jest regułą.
Aktualne przepisy stanowią, że śmierć stwierdzić może wyłącznie lekarz ostatniej choroby pacjenta lub ten oddalony od miejsca zgonu o nie więcej niż 4 km. W praktyce oznacza to, że do zgonów wzywanych jest wielu przypadkowych lekarzy, do tego bardzo niechętnie, ponieważ nie dostają za to żadnych dodatkowych pieniędzy.
Polecane dla Ciebie
Refundacja uderzy w osoby po przeszczepach?
Resort zdrowia od przewodnictwem Konstantego Radziwiłła musi sobie radzić nie tylko z absurdami powstałymi przed jego powołaniem, ale także z tymi, które wejdą w życie pod jego okiem. Początek 2016 roku przyniesie negatywne zmiany dla pacjentów po przeszczepach, ponieważ z najnowszej listy refundacyjnej zniknęły leki kluczowe dla ratowania ich życia – pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Mowa o części preparatów immunosupresyjnych, które osoby o transplantacjach muszą przyjmować do końca życia. Rząd chce obniżyć koszty ich refundacji zastępując oryginały generykami, a więc preparatami opartymi o ten sam główny składnik leczniczy.
Niższe koszty powinny cieszyć również pacjentów, ci jednak obawiają się, że od 1 stycznia będą musieli płacić znacznie więcej za dotąd stosowane leki.
Pacjenci, dotąd przyjmujący wyłącznie leki oryginalne, obawiają się skutków działania generyków. Kolejny problem wiąże się z ich dostępnością. Do tej pory leki generyczne nie były refundowane, więc apteki sprowadzały je w niewielkiej ilości, co w styczniu może stać się problemem. Dodatkowo, preparat przeznaczony dla dzieci miał postać proszku do sporządzania zawiesiny, natomiast jego generyk nie występuje w tej formie, co budzi kolejne wątpliwości co do skuteczności. W apelu skierowanym do ministra zdrowia pacjenci podkreślają również, że zmiana leku z jednego na drugi w ich wypadku nie jest kwestią wyłącznie nowej recepty. By tak się stało, konieczne są liczne morfologie krwi, a nawet pobyt w szpitalu, co wiąże się z kolejnymi kosztami i stresem, zwłaszcza dla małych pacjentów.
Lekarze popierają wprowadzanie do obiegu generyków, jednak podkreślają, że zmiana nie powinna być gwałtowna i najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie okresu przejściowego.
Źródła: Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna