
Przychodnie zarabiają na niepotrzebnych skierowaniach
Wprowadzenie skierowań do dermatologów i onkologów miało sprawić, że pacjenci wymagający rutynowej kontroli lub dotknięci łagodnymi schorzeniami nie będą musieli zwracać się o pomoc do specjalisty, ponieważ mógłby jej udzielić lekarz POZ.
Rozwiązanie jak na razie odnosi przeciwne skutki. Każda wizyta ze skierowaniem jest rozliczana w przychodni jako pierwszorazowa, dzięki czemu jest lepiej płatna, więc placówki specjalistyczne z marszu odsyłają po skierowania do lekarzy rodzinnych nie tylko pacjentów nowych, ale również kontynuujących leczenie, co w świetle przepisów jest bezprawne. W rezultacie kolejki do lekarzy POZ pęcznieją za sprawą osób zgłaszających się wyłącznie po skierowania. Zdaniem medyków nawet co druga wizyta ma właśnie taki cel.
Zarówno lekarze POZ, jak i NFZ przypominają, że chorzy objęci stałą opieką specjalistyczną i kontynuujący leczenie nie muszą przedkładać nowych skierowań w związku z rozpoczęciem nowego roku, niezależnie od dolegliwości, na którą się leczą. Jeśli więc pacjent w zeszłym roku rozpoczął leczenie dermatologiczne lub okulistyczne, mimo zmiany przepisów nie potrzebuje skierowania. Jest ono wymagane wyłącznie przy pierwszej wizycie i tylko w wypadku, gdy rejestracja nastąpiła w 2015 roku. Jeśli pacjent zapisał się na nią jeszcze w 2014 r., lekarz nie może wymagać od niego skierowania.
Źródło: Gazeta Prawna