
Koronawirus u dzieci – czy naprawdę większość przechodzi go bezobjawowo?
Koronawirus nie zagraża dzieciom? Nowe badanie temu przeczy
Badanie jest pierwszym tego typu, które opisuje ciężki przebieg COVID-19 na pediatrycznych oddziałach szpitalnych, dostarczając nowej wiedzy o wpływie pandemii na najmłodszych. Jego autorzy chcą przede wszystkim przekonać rodziców, by nie bagatelizowali zakażenia w kontekście ich pociech, bo młody wiek w żadnym wypadku nie chroni przed infekcją wirusową, której skutki mogą być bardzo poważne.
Dzieci i młodzież też umierają na COVID-19
W badaniu analizowano stan zdrowia 48 młodych pacjentów hospitalizowanych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w marcu i kwietniu w związku z zarażeniem koronawirusem. Rozpiętość wiekowa grupy wahała się do noworodków po osoby, które ukończyły 21 lat. Ponad 80 proc. z nich miało przewlekłe schorzenia towarzyszące, takie jak cukrzyca, otyłość, chroniczna choroba płuc czy immunosupresja objawiająca się spowolnieniem obronnej reakcji organizmu na patogen. U 40 proc. z nich konieczne było podłączenie do aparatury wspomagającej oddychanie z powodu ostrej niewydolności oddechowej (ARDS), a u 20 proc. stwierdzono niewydolność co najmniej dwóch organów spowodowaną zakażeniem. Pod koniec okresu badawczego w szpitalu wciąż przebywała jedna trzecia pacjentów, z czego trzy wymagały wspomagania oddechu lub leczenia na oddziale intensywnej terapii. Dwoje młodych pacjentów zmarło w trakcie trwania okresu badawczego.
Wspomniana analiza pokazuje, że przebieg COVID-19 u osób młodych wcale nie musi być łagodniejszy niż u dorosłych, zwłaszcza gdy zakażenia doświadczy osoba dotknięta również poważnymi schorzeniami towarzyszącymi. Wprawdzie statystyki pokazują, że skala zgonów wśród pacjentów pediatrycznych jest niewielka i nie przekracza 4,2 proc., jednak zakażenia nie można ignorować. Gdy choroba zdąży się rozwinąć w osłabionym organizmie dziecka, jego szanse na przeżycie drastycznie maleją.
Powiązane produkty
Trudności z diagnozą wśród dzieci
Coraz więcej badan pokazuje także, że symptomy zakażenia u dzieci mogą być inne niż u dorosłych, co sprawia, że w ich wypadku choroba może być trudniejsza do wykrycia. W piśmie Frontiers in Pediatrics ukazał się raport, w którym mowa o piątce dzieci przyjętych do szpitala bez jakichkolwiek objawów ze strony układu oddechowego, u których ostatecznie stwierdzono COVID-19.
Choć żadne oczywiste objawy na to nie wskazywały, badanie płuc wykazało nieprawidłowości charakterystyczne dla zakażenia. W ich wypadku pierwszym objawem okazały się być problemy trawienne, którym dopiero później towarzyszyły kaszel i gorączka, którą stwierdzono u 4 z 5 badanych dzieci. Biorąc pod uwagę, że w okresie pandemii rodzice niechętnie zabierają dzieci do lekarza, wychwycenie infekcji w porę może być bardzo trudne, zwłaszcza gdy w pierwszej chwili symptomy zdają się wskazywać na problemy innego rodzaju.
Ciąża i karmienie piersią a koronawirus
Nie wiadomo również, w jaki sposób wirus wpływa na ciążę. W trakcie trwania pandemii odnotowano przypadki zakażeń u noworodków, odkryte w zaledwie kilka godzin po narodzinach, co może sugerować, że zaraziły się jeszcze w łonie matki. W Szwajcarii odnotowano także jeden przypadek obecności SARS-CoV-2 w łożysku kobiety, która urodziła martwe dziecko w trzecim trymestrze ciąży. Zdaniem tamtejszych lekarzy było to możliwe ze względu na obecność wirusa we krwi kobiety.
Z poprzednich koronawirusowych pandemii SARS i MERS wiemy, że kobiety nimi zakażone wydawały na świat dzieci o znacznie niższej wadze urodzeniowej niż zdrowe kobiety. Mimo to, dzieci zarażonych kobiet w większości przypadków rodziły się zdrowe, choć warunkiem uniknięcia infekcji było izolowanie ich od matek. Izolacja nie musi jednak oznaczać rezygnacji z naturalnego karmienia.