
Obywatelski projekt zaostrza przepisy antyaborcyjne
Zgodnie z projektem, jedną przesłanką do przerwania ciąży byłoby bezpośrednie zagrożenie życia matki. W przeciwnym wypadku wykonanie zabiegu miałoby grozić karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat zarówno dla kobiety w ciąży, jak i osób dokonujących aborcji i pośredniczących w niej. Matka mogłaby liczyć na złagodzenie kary lub całkowite odstąpienie od niej, gdyby sąd podjął taką decyzję.
Radykalny zwrot
To zdecydowane zaostrzenie przepisów w stosunku do obowiązującego stanu prawnego, który dopuszcza przerwanie ciąży w trzech przypadkach: zagrożenia życia i zdrowia ciężarnej, gdy istnieje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, bądź też gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, czyli gwałtu.
Jak na razie projekt znajduje się na etapie zbierania podpisów - żeby trafił do Sejmu, potrzeba ich co najmniej 100 tysięcy. Droga do formalnego procedowania nad projektem wciąż jest daleka, jednak posłowie PiS nieoficjalne przyznają, że jeśli trafi on do parlamentu, poprą go. Gdy we wrześniu 2015 roku, jeszcze za rządów PO, do Sejmu trafił inny projekt zaostrzający przepisy antyaborcyjne, większość posłów PiS opowiedziała się za jego przyjęciem.
Zdaniem ekspertów dalsze zaostrzanie już i tak restrykcyjnych przepisów nie przysłuży się sytuacji kobiet, które podejmują decyzję o usunięciu ciąży.
Zabieg wzbudził wątpliwości
Projekt ma być odpowiedzią na zdarzenie, do którego doszło w Szpitalu im. Św. Rodziny na początku marca. Po zabiegu aborcyjnym, dokonanym w 24. tygodniu ciąży, miało urodzić się dziecko z oznakami życia, które jednak zmarło po 22 minutach. Poród został wywołany przedwcześnie w związku z ciężkim uszkodzeniem płodu - dziecko miało zespól Downa, niesprawne nerki i wadę serca. Sprawie obecnie przygląda się prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie przerwania ciąży z naruszeniem warunków ustawowych oraz nieudzielenia pomocy nowo narodzonemu dziecku. Kontrolę w szpitalu prowadzi także Ministerstwo Zdrowia.
Powiązane produkty
Polska zaostrza, Chile łagodzi
Podczas gdy u nas trwają starania o zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, w Chile parlament właśnie zezwolił na zniesienie absolutnego zakazu przerywania ciąży, który do tej pory obowiązywał w kraju. Po ponad rocznej dyskusji, niższa izba parlamentu uznała, że aborcja powinna być dopuszczalna, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, w razie nieusuwalnej wady płodu oraz zagrożenia życia matki. Nowe przepisy przewidują, że legalną aborcję będzie można przeprowadzić do 14. tygodnia ciąży.
Przepis o absolutnym zakazie przerywania ciąży niezależnie od okoliczności został wprowadzony 25 lat temu, za czasów dyktatury Augusta Pinocheta. Aborcja była zagrożona karą 5 lat więzienia dla matki, lekarzy i pielęgniarek uczestniczących w zabiegu. Mimo to, zgodnie z szacunkami, w Chile dochodziło do około 70 tys. zabiegów przerwania ciąży rocznie.
Choć zmianę prawa popiera aż 70 proc. Chillijczyków, prawica długo nie chciała do niej dopuścić i w publicznej dyskusji porównywała aborcję do niewolnictwa i mordów za czasów dyktatury Pinocheta. Złagodzenie prawa to w dużej mierze zasługa obecnej, socjalistycznej prezydent Chile Michelle Bachelet, która zapoczątkowała szereg reform, w tym legalizację związków jednopłciowych, wprowadzenie równościowej edukacji publicznej czy reformę podatkową, która ukróciła faworyzowanie wielkich przedsiębiorstw państwowych.
Źródła: Dziennik Gazeta Prawna, Gazeta Wyborcza, Rynek zdrowia