
Farmaceuta zdecyduje, ile zapłacimy za leki
Obecnie sytuacja jest jasna – farmaceuta kieruje się tym, co lekarz wpisuje w okienko na recepcie, w zależności od przypadku określając odpłatność na poziomie zerowym, ryczałtowym lub ze zniżką wynoszącą 30 lub 50 proc. Jeśli żadnej adnotacji nie ma, farmaceuta z zasady udziela najmniej korzystnej zniżki.
Aptekarz jak diagnosta
Po wejściu w życie wspomnianego rozporządzenia to ma się zmienić. W razie braku wskazania refundacji na recepcie, farmaceuta nie będzie mógł po prostu odmówić zniżki – jego zadaniem będzie określenie jej samodzielnie. To rodzi masę potencjalnych problemów, zaczynając od dyskomfortu wypytywania pacjenta o jego stan zdrowia przy okienku i w towarzystwie innych klientów czekających w kolejce.
Furtka dla oszustów?
Przede wszystkim, na podstawie recepty nie można wywnioskować rozpoznania choroby, ponieważ wiele środków stosuje się zamiennie w różnych dolegliwościach, co rodzi konieczność dopytania klientów o często intymne szczegóły. Problemy rodzić może także realizowanie recept przez osoby inne niż chory, gdy np. do apteki z receptą na typowo męski lek zjawi się kobieta lub odwrotnie. Wtedy farmaceuta mógłby być zmuszony zadać pytanie o to, czy pacjent przeszedł zmianę płci – ostrzega cytowany przez „Rzeczpospolitą” Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej. Poziom odpłatności zależy także od typu infekcji, więc gdy np. rodzic będzie realizował receptę dla dziecka a płatność nie zostanie określona, będzie musiał powiedzieć, czy mamy do czynienia z wirusem, lub bakterią, bo od tego zależeć będzie poziom odpłatności. Przedstawiciel NRA sugeruje, że w takich sytuacjach pacjenci mogą po prostu sprawdzić, jaka „diagnoza” będzie dla nich najkorzystniejsza finansowo.
Powiązane produkty
Wysokie kary za pomyłkę
Aptekarze zwracają również uwagę, że diagnozowanie pacjentów nie leży w zakresie ich obowiązków i nie są kształceni pod tym kątem, ale jeśli wystawią niewłaściwą receptę, np. ze zbyt niskim poziomem odpłatności, to oni poniosą konsekwencje karne lub finansowe, często bardzo dotkliwe. W latach poprzednich głośny był przypadek Apteki z Pomorza, która dobrowolnie zmniejszyła własną marżę, żeby sprzedawać taniej insulinę nieobjętą refundacją. W tym wypadku apteka poniosła stratę po to, by pacjenci mogli płacić mniej, równocześnie nie zmniejszając wpływów do budżetu. Jednak resort zdrowia i tak uznał to działanie za łamiące ustawę refundacyjną, co oznaczało dla apteki konieczność zapłaty kary wynoszącej prawie milion złotych.
Leki OTC pozostaną poza aptekami
Sprawne zarządzanie odpłatnością za leki to kwestia związana także z ich rosnącym spożyciem. Ukrócić to miała ustawa ograniczająca sprzedaż leków bez recepty poza aptekami, jednak prace nad nią zostały wstrzymane. Projekt nie przewidywał całkowitego zniknięcia leków OTC z punktów takich jak stacje benzynowe, kioski czy hipermarkety, ale ograniczenie ich do niezbędnego minimum. Poza aptekami wciąż dostępne miałyby być jednoskładnikowe leki przeciwbólowe, jednoskładnikowe niesteroidowe leki przeciwzapalnie, leki z nikotyną oraz środki i akcesoria stosowane w przypadku stłuczeń czy zadrapań.
Źródło: Rzeczpospolita