
Farmaceuci chcą mieć klauzulę sumienia
Projekt wniesiony przez Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski przewiduje nowelizację prawa farmaceutycznego pod kątem poszerzenia listy powodów, na podstawie których aptekarz może odmówić wydania produktu. Obecnie Jest to możliwe, jeśli farmaceuta stwierdzi, że dany lek może być szkodliwy dla zdrowia pacjenta lub recepta na niego budzi uzasadnione wątpliwości. Stowarzyszenie postuluje, by do listy wspomnianych przyczyn dołączyła odmowa sprzedaży ze względu na „niezgodność z sumieniem”, która obejmowałaby nie tylko farmaceutów i techników farmaceutycznych, ale także właścicieli aptek. W tej sytuacji placówka apteczna mogłaby całkowicie zaprzestać sprzedaży preparatów budzących wątpliwości etyczne.
Mimo braku stosownych przepisów są apteki, które już teraz nie prowadzą sprzedaży środków antykoncepcyjnych żadnego rodzaju. Celem wnioskodawców jest jednak maksymalne ograniczenie sprzedaży tabletek „dzień po”, czyli antykoncepcji hormonalnej, które w ubiegłym tygodniu, decyzją posłów, powróciły na listę preparatów dostępnych wyłącznie na receptę.
Klauzula sumienia zaszkodzi wszystkim
Posłowie opozycji zwracają uwagę, że wprowadzenie klauzuli sumienia dla farmaceutów mogłoby mieć daleko idące skutki. Na taki zapis mogliby się powoływać nie tylko katolicy, ale też przedstawiciele innych narodowości i wyznań. Na tej postawie np. muzułmanin mógłby odmówić sprzedaży leków z alkoholem w składzie, a świadek Jehowy sprzedaży środków krwiopochodnych.
Projekt ustawy trafił do Komisji ds. Petycji, która odcina się od rozpatrywania wniosków o charakterze światopoglądowym. Przedstawiciel stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski twierdzą, że jeśli ich projekt nie zyska aprobaty w komisji, możliwe będzie zgłoszenie go przez grupę posłów.
Antykoncepcja dla wybranych?
Wspomniany wniosek jest kolejnym krokiem prowadzącym do ograniczenia dostępności antykoncepcji. W poprzedni czwartek Sejm zadecydował, że dostępna bez recepty tabletka ellaOne, będąca środkiem antykoncepcji awaryjnej, ponownie będzie dostępna wyłącznie na receptę. Wspomniana tabletka nie ma nic wspólnego z pigułką wczesnoporonną, ponieważ jej zadaniem jest niedopuszczenie do zagnieżdżenia się zarodka. By była skuteczna, powinna zostać przyjęta jak najszybciej, do maksymalnie 72 godzin po stosunku, co uzasadnia konieczność szybkiego dostępu do tego środka. W roku 2015 Komisja Europejska zaleciła krajom członkowskim udostępnienie antykoncepcji postkoitalnej bez recepty, jednak decyzja w tej sprawie miała należeć do poszczególnych państw Unii. Unijni eksperci stwierdzili, że jej stosowanie jest na tyle bezpieczne, że może się odbywać bez kontroli lekarza. W Polsce postanowiono skłonić się ku sugestii KE, jednak uwzględniając obostrzenie dotyczące wieku – pigułkę mogły kupować jedynie osoby, które ukończyły 15 lat.
Obecny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł od początku był przeciwnikiem sprzedaży pigułek ellaOne bez recepty, w czym wspierał go rząd i środowisko polityczne. Podczas głosowania nad zmianą resort reprezentowała wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko, która argumentowała, że zmiana ujednolica przepisy dotyczące antykoncepcji, ponieważ obecnie wszystkie środki antykoncepcyjne za wyjątkiem ellaOne są dostępne wyłącznie na receptę. Wiceminister nie dodała jednak, że zdanie Polski jest w tej kwestii osamotnione, ponieważ w Unii Europejskiej antykoncepcja awaryjna jest dostępna na receptę wyłącznie na Węgrzech. Sytuację tylko w niewielkim stopniu zmienia fakt, że ellaOne będzie mógł przepisać każdy lekarz, niekoniecznie ginekolog.
Źródło: Gazeta Prawna, Newsweek Polska