
RPO: nierówny dostęp do znieczulenia zewnątrzoponowego narusza prawa pacjentek
W piśmie skierowanym do Ministra Zdrowia Adam Bodnar powołuje się na dane mówiące, że różnice między województwami w tym względzie sięgają nawet kilkudziesięciu procent. Podczas gdy w 2015 roku w województwach mazowieckim, małopolskim i podlaskim odsetek znieczuleń wynosił około 24 procent, na Lubelszczyźnie, Pomorzu czy w Lubuskiem zaledwie 1 procent. Krajowa średnia to natomiast około 10 procent.
Znieczulenie dla wybranych
Wspomniane dysproporcje nie mają żadnego związku z liczbą porodów w danym regionie, która może znacząco się różnić. Główną przyczyną małej dostępności znieczuleń są braki w obsadzie oddziałów położniczych, dotyczące zwłaszcza anestezjologów, niezbędnych do przeprowadzania zabiegów tego typu. Problem jest szczególnie widoczny w niewielkich szpitalach powiatowych, gdzie wiele kobiet nie ma realnych szans na znieczulenie, które jest świadczeniem gwarantowanym i finansowanym przez państwo od lipca 2015 roku.
Wówczas w życie weszło rozporządzenie, zgodnie z którym do każdego naturalnego porodu NFZ dopłaca 400 zł przeznaczone na znieczulenie. Poza poprawą komfortu rodzących, zwiększenie finansowania miało również zmniejszyć popularność cesarek, które w związku z tym zaczęły być wyceniane niżej. Pod koniec ubiegłego roku rzeczywiście zaobserwowano spadek liczby porodów przez cesarskie cięcie i analogiczny wzrost porodów naturalnych ze znieczuleniem, jednak ich odsetek w skali kraju wciąż jest bardzo mały. Miesięcznie w polskich szpitalach dochodzi do około 32 tys. porodów, natomiast od końca września 2015 do końca roku z porodów ze znieczuleniem korzystało średnio 1700 kobiet miesięcznie. Co więcej, 75 proc. z nich zostało wykonanych w trzech województwach – mazowieckim, śląskim i małopolskim.
Prawa pacjenta to prawa człowieka
W związku z tym RPO zauważa, że taka sytuacja rodzi pytania o naruszenie praw pacjenta w zakresie poszanowania jego godności i intymności oraz prawa do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej, Wspomniane naruszenie nierozerwalnie wiąże się z naruszaniem praw człowieka, ponieważ brak możliwości łagodzenia bólu można uznać za przejaw nieludzkiego i poniżającego traktowania zgodnie z apisami artykułu 3 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Nie tylko znieczulenie zewnątrzoponowe
Sytuację rodzących miało poprawić rozporządzenie wprowadzone w życia w połowie 2016 roku, które porządkuje procedurę znieczuleń i wprowadza standardy łagodzenia bólu porodowego środkami farmakologicznymi i niefarmakologicznymi.
Rozporządzenie pozwala anestezjologowi na prowadzenie więcej niż jednego znieczulenia porodowego jednocześnie, jeśli uzna to za bezpieczne. Tuż po podaniu znieczulenia anestezjolog musi być obecny przy rodzącej przez co najmniej 30 minut i ma obowiązek monitorować jej stan przynajmniej raz na 1,5 godziny. W międzyczasie opiekę nad pacjentką mają sprawować pielęgniarki i położne anestezjologiczne.
Zalecenie wskazuje również, że znieczulenie farmakologiczne jest ostatecznością. W pierwszej kolejności powinno się łagodzić ból innymi metodami, wśród których znalazły się techniki oddechowe, ćwiczenia relaksacyjne, masaż, akumpunktura i akupresura. Jeśli wspomniane sposoby zawiodą, lekarz może sięgnąć po farmakologiczne sposoby łagodzenia bólu, wśród których poza znieczuleniem zewnątrzoponowym wymienia się także stosowanie gazu oraz dożylne lub domięśniowe podawanie opioidów.
W 2016 roku NFZ ma zamiar przeznaczyć 13 mln złotych na sfinansowanie znieczuleń zewnątrzoponowych. Chcąc zapewnić je wszystkim rodzącym, Fundusz musiałby wyłożyć około 46 mln złotych.
Źródła: PAP, Dziennik Gazeta Prawna