
Styl życia mamy kluczowy dla prawidłowej wagi dziecka
By sprawdzić związek między stylem życia matek a ryzykiem otyłości wśród ich dzieci (mowa o grupie wiekowej między 9 a 18 rokiem życia), naukowcy z Harvardu przeanalizowali dane na temat zdrowia pochodzące od 25 tysięcy dzieci oraz 17 tysięcy kobiet będących matkami. Okres obserwacji obejmował pięć lat i w tym czasie stwierdzono, że 5,3 proc. badanych dzieci zapadło na otyłość. Gdy dane na temat ich zdrowia skorelowano w informacjami dotyczącymi trybu życia ich matek okazało się, że miało ono kluczowe znaczenie dla wystąpienia problemów z wagą.
Zdrowa mama to zdrowe dziecko
Naukowcy wyodrębnili pięć sfer życia (i zdrowych nawyków) matek, które w największym stopniu decydują o wadze ich dzieci. Należą do nich przestrzeganie zdrowej, zbilansowanej diety, utrzymywanie właściwej wagi ciała (BMI), podejmowanie regularnej aktywności fizycznej, najlepiej w formie ćwiczeń, umiarkowane picie alkoholu oraz powstrzymywanie się przed paleniem. U dzieci kobiet, które stosują się do wspomnianych zasad, ryzyko nadwagi i otyłości jest aż o 75 proc. niższe w porównaniu z tymi, których mamy nie przestrzegają zasad zdrowego trybu życia.
Wspomniane dane pozostają w mocy nawet, gdy dziecko nie przestrzega tych samych zasad. Jeśli jednak przejmie ono zdrowe nawyki mamy, ryzyko wystąpienia otyłości lub nadwagi zmniejsza się o 82 procent.
Każda zmiana na lepsze służy wadze
Przykładowo, u dzieci kobiet utrzymujących właściwą masę ciała, a wiec BMI w normie, ryzyko otyłości było mniejsze o niemal 60 proc. a u nie palących o 31 procent. Otyłość rzadziej dotyczy również dzieci matek, które piją umiarkowane ilości alkoholu lub nie robią tego w ogóle. Co może dziwić, taka korelacja nie zachodziła w przypadku nawyków żywieniowych, co jak sugerują naukowcy, może mieć związek z faktem, że dzieci jadają często także poza domem i nie zawsze pod kontrolą rodziców.
Polecane dla Ciebie
Ciążowe nawyki a ryzyko otyłości dziecka
Na przyszłą wagę dziecka wpływać mogą także nawyki wypracowane w czasie ciąży. Badania przeprowadzone przez naukowców z Norwegii sugerują, że spożywanie dużych dawek kofeiny w ciąży może mieć związek z nadwagą i otyłością w dzieciństwie. Wnioski sformułowano na postawie badania, w którym uczestniczyło ponad 50 tys. kobiet będących częścią kohorty Norwegian Mother and Child Cohort Study w latach 1999 – 2008. Jak się okazało, waga dzieci kobiet, które w trakcie ciąży przyjmowały bardzo dużo kofeiny, była znacząco wyższa od tych, których matki stroniły od niej w tym okresie. Pomiary wykonane w 12. miesiącu życia wykazały, że waga dzieci wystawionych na działanie kofeiny wykraczała poza 75 centyl aż o 66 proc. częściej w porównaniu do grupy kontrolnej, w której znajdowały się matki przyjmujące niskie ilości kofeiny. W przypadku spożycia wysokiego i średniego, odsetek był wyższy o odpowiednio 10 i 30 procent.
Kolejny pomiar wykonany w wieku 8 lat potwierdził wnioski sformułowane po 1 roku życia. Dzieci kobiet przyjmujących największe dawki kofeiny były średnio o niemal pół kilograma cięższe od swoich rówieśników, a ich waga systematycznie rosła na przestrzeni lat.
Duży problem z wagą
Nadwaga i otyłość to znaczący problem, ponieważ problemy z wagą rosną we wszystkich grupach wiekowych.
Zgodnie z raportem, na otyłość cierpi 25,2 proc. polskiego społeczeństwa, W tym niechlubnym zestawieniu pierwsze miejsce zajęli Brytyjczycy (28,1 proc.), a tuż za nimi znaleźli się Czesi (26,8 proc.) oraz Słowacy (25,7 proc.). Najmniejszy problem z otyłością (choć wciąż oscylujący wokół 20 proc.) w Europie mają Austriacy (18,4 proc.), Duńczycy (19,3 proc.) i Szwajcarzy (19,4 proc.).
Główne przyczyny otyłości to nieprawidłowe żywienie przy jednoczesnym braku ruchu. Z badania Kantar Public „Poziom Aktywności fizycznej Polaków 2016” wynika jednak, że jedynie niecałe 20 proc. wypełnia zalecane normy aktywności fizycznej, czyli 150 minut umiarkowanego lub 75 minut intensywnego wysiłku tygodniowo. Na aktywność w czasie wolnym decyduje się mniej niż 20 proc. Polaków, w tym Ci, którzy traktują ją w kategoriach transportowych, na przykład dojeżdżając do pracy na rowerze.
Do takich wniosków już w latach 60. ubiegłego wieku doszli Szwedzi. Tamtejsi naukowcy postanowili dowieść teorii, że słaba wydolność fizyczna prowadzi do przedwczesnych zgonów. W badaniu wzięło udział 792 mężczyzn w wieku 50 lat, czyli urodzonych w 1913 roku. Zostali oni przepytani za pomocą ankiet, a następnie wykonano na nich testy wydolnościowe. Mierzono ich pułap tlenowy, czyli maksymalny pobór tlenu w ciągu jednej minuty.
Wyniki wyraźnie wykazały, że osoby, których organizm jest najmniej wydolny, są bardziej narażone na ryzyko przedwczesnego zgonu. Okazuje się też, że poza paleniem papierosów, to właśnie słaba wydolność fizyczna jest drugim głównym czynnikiem podnoszącym to ryzyko.
Źródło: Polska Agencja Prasowa, Rynek zdrowia, The Telegraph