
Kolejki rosną, bo pacjenci nie odwołują wizyt
Każdą wizytę u lekarza w publicznej przychodni można i powinno się odwołać, jeśli nie jesteśmy w stanie się na niej pojawić. Jeśli tego nie zrobimy, tracą nie tylko pacjenci, którzy przez to czekają na swoją kolej dłużej, ale również przychodnia, dla której brak pacjentów oznacza brak pieniędzy z NFZ. W przychodniach na Żoliborzu zdarza się, że z kilkudziesięciu zarejestrowanych pacjentów nie pojawia się nawet połowa. Tylko oni sami są w stanie zweryfikować długość kolejki poprzez odwołanie wizyty, na której się nie pojawią. Przy tak dużej skali „pustych” wizyt, ich eliminacja mogłaby oznaczać znaczące skrócenie czasu oczekiwania, które np. w przypadku kardiologów wynosi średnio 1,5 roku.
Cała Polska ignoruje wizyty
W skali kraju około jedna trzecia wizyt jest „pusta”, ale w poszczególnych regionach wygląda to różnie. Na Mazowszu tylko w pierwszym kwartale tego roku na wizyty nie stawiło się 8,5 tys. pacjentów, a na Dolnym Śląsku 5687, przy czym niemal 2 tys. powiadomiło swoje poradnie, że się nie zjawią. Taka sytuacja paraliżuje zwłaszcza ortopedię w tym regionie. W drugiej połowie 2015 roku na umówione wizyty nie zgłosiło się 13 842 pacjentów, podczas gdy w kolejce w tym samym czasie czekały 13 923 osoby. Puste wizyty są problemem także w województwie opolskim, gdzie tylko w marcu nie stawiło się na nie 2 tys. osób.
Puste łóżko operacyjne
Sytuację pogarsza fakt, że pacjenci nie stawiają się nie tylko na umówione wizyty, ale też na operacje, często planowane z kilkuletnim wyprzedzeniem. W tym wypadku różnica jest mniejsza, ale konsekwencje znacznie poważniejsze. Np. na operację zaćmy w pierwszym kwartale tego roku na Mazowszu czekało ponad 60 tys. osób, a nie stawiło się 800. Biorąc pod uwagę, że operacje są wykonywane w zaawansowanym stadium choroby, konieczność dłuższego czekania dla wielu z pacjentów oznacza mniejsze szanse na odzyskanie pełnej zdolności widzenia.
Żeby uniknąć takich sytuacji, sekretarki z niektórych klinik przed operacją dzwonią do pacjentów z pytaniem, czy w ogóle się pojawią. Wtedy czasem okazuje się, że część z nich już przeszła zabieg w innym szpitalu, ale o tym nie poinformowała, więc dalej znajduje się w kolejce.
Sposób na takich pacjentów znalazły prywatne placówki, które przypominają o wizycie SMS-em. Jeśli pacjent nie może się stawić, może ją odwołać tą samą drogą. Odwołanie wizyty jest możliwe także za pośrednictwem internetowego portalu pacjenta. Taki system pomaga, ale nie eliminuje problemu całkowicie, ponieważ wciąż około 5 proc. pacjentów nie stawia się na wizyty np. w sieci LUX MED.
Polecane dla Ciebie
Kara to nie sposób
Niektóre placówki starają się walczyć z plagą przegapionych wizyt wprowadzając opłaty karne, które jednak są niezgodne z prawem. Taką sankcję wobec pacjentki, która przegapiła wizytę, zastosowało Centrum Soczewek Kontaktowych w Łodzi, które świadczy usługi w ramach NFZ. Pacjentka przegapiła wizytę i gdy przyszła zarejestrować się na kolejną usłyszała, że może to zrobić tylko, jeśli zapłaci 80 zł za tzw. gotowość lekarza do przeprowadzenia konsultacji, do której nie doszło. Taki zapis widnieje w regulaminie placówki, jednak jest niezgodny z prawem. Centrum tłumaczy, że niemal jedna trzecia pacjentów umawiających się na wizyty nie przychodzi, więc w te sposób chcą ich mobilizować i dyscyplinować. Łódzki NFZ stwierdził jednak, że nie ma podstaw prawnych do pobierania takich opłat i zachęca wszystkich, którzy zostali do tego zmuszeni, by składali skargi.
Edukacja i informacja
Problem przepadających wizyt to oczywiście nie tylko wina pacjentów. Długie terminy oczekiwania sprawiają, że np. o konsultacji zaplanowanej z półtorarocznym wyprzedzeniem łatwo zapomnieć. Jeśli jednak pacjenci nie zaczną ich odwoływać, wszyscy będą tkwić w błędnym kole. NFZ widzi problem i chce rozpocząć kampanię skierowaną do pacjentów, która ma zachęcać do odwoływania wizyt, z których nie mogą skorzystać.
Wielu z nich przyznaje, że tego nie robi, ponieważ nie ma świadomości, w jaki sposób ich bierność lub zapominalstwo wpływają na cały system i innych pacjentów. Najpierw jednak Fundusz chce zebrać informacje od przychodni, by poznać skalę problemu. Działania edukacyjne maja objąć wydruk plakatów i ulotek, na których znajdzie się jasna informacja o tym, w jaki sposób odwołać wizytę. Na każdej z nich będzie miejsce na numer telefonu lub adres mailowy, za pośrednictwem którego pacjent będzie mógł odwołać wizytę.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Gazeta Wyborcza Łódź, Nowa Trybuna Opolska