Ogólnopolski Dzień Chorych na Raka Trzustki

Na tak pesymistyczne prognozy składa się rosnąca zachorowalność i śmiertelność z tytułu raka trzustki, związana między innymi z brakiem postępów w opracowywaniu terapii oraz słabą dostępnością leków dla polskich pacjentów w porównaniu z chorymi w innych krajach. Problemem jest również fakt, że rak trzustki długo pozostaje bezobjawowy, a wykrycie go następuje w zaawansowanym stadium choroby, co dodatkowo zmniejsza szanse na wyleczenie.

W ciągu ostatnich 30 lat zachorowalność na raka trzustki w Polsce wzrosła dwukrotnie, przy czym największy skok dotyczy kobiet. W 1980 r. wykryto go u 858, a w 2010 r. już u 1628 pacjentek. Eksperci szacują, że tylko 23 proc. chorych przeżywa rok po postawieniu diagnozy, a kolejne 5 lat zaledwie 6 proc. z nich.

Mimo dużej śmiertelności, rak trzustki występuje stosunkowo rzadko i w Polsce stanowi ok. 2 proc. wszystkich nowotworów. W Europie to 3 proc. ogółu, ale pod względem śmiertelności przewyższa większość chorób tego typu. Tylko w 2012 r. na terenie Unii Europejskiej raka trzustki wykryto u 78 654 osób, spośród których 77 940 zmarło jeszcze w tym samym roku. Tym samym nowotwór trzustki stanowi czwartą przyczynę zgonów w Unii Europejskiej, a w Polsce jak na razie jest szósty. Ta sytuacja ma się zmienić do 2020 r., gdy rak trzustki znajdzie się na drugim miejscu, tuż po raku piersi, na liście najbardziej śmiertelnych nowotworów.

Rak trzustki pozostaje bardzo trudny w leczeniu i jak na razie nie opracowano terapii, które skutecznie zwiększałyby szansę na wyzdrowienie. Znaczący postęp dokonał się na innych polach, w tym w terapii nowotworu piersi, płuc czy prostaty, które są w stanie wyleczyć lub przynajmniej znacząco wydłużyć długość życia chorych.

Z powyższych względów, chorzy na raka trzustki są bardziej zagrożeni depresją od innych chorych onkologicznych. Badania wskazują, że cierpi na nią aż 28 proc. cierpiących na nowotwór trzustki, podczas gdy wśród innych pacjentów onkologicznych ten odsetek utrzymuje się na poziomie 18 proc.

Źródło: Gazeta Wyborcza