
Refundacja drogich leków sprowadzanych z zagranicy coraz częstsza
Tylko w ostatnich dwóch latach Ministerstwo Zdrowia przegrało 11 spraw dotyczących refundacji drogich, niedostępnych w Polsce leków ratujących życie, a kolejne cztery czekają na rozpatrzenie. W teorii nie ma przeszkód, by preparaty typu były sprowadzane zza granicy, jednak problem stanowi ich sfinansowanie, ponieważ urzędnicy interpretują przepisy na niekorzyść pacjentów.
Jedna ze spraw wygranych przez pacjentów dotyczyła chłopca cierpiącego na rzadką chorobę objawiającą się kilkudniowymi atakami bardzo wysokiej gorączki, która stopniowo rujnuje organy. Lek mogący zahamować napady istnieje, ale nie jest dostępny w Polsce. Ministerstwo zgodziło się go sprowadzać, ale nie chce sfinansować terapii, której koszt wynosi 4 tys. zł miesięcznie. Rodzice skierowali do sądu sprawę przeciwko resortowi i wygrali. Sąd uchylił odmowną decyzję i uznał, że odmawiając refundacji ministerstwo naruszyło zasadę równego traktowania pacjentów.
Przedstawiciele resortu stwierdzili przed sądem, że odmowa wynikła z faktu, że dofinansowanie dotyczy tylko leków nie dopuszczonych do obrotu w Polsce, a skoro wspomniany preparat jest dostępny na terenie Unii Europejskiej, w teorii powinien być sprzedawany również u nas. W praktyce jednak nie ma go w aptekach, ponieważ producenci nie mogą go wprowadzić do kraju ze względów formalnych.
Wygrana w sądzie to jednak nie koniec problemów. Jeśli resort nie odwoła się do NSA, będzie musiał ponownie rozpatrzyć sprawę i jeśli wyda pozytywną decyzję, będzie ona ważna przez trzy miesiące. Po tym czasie rodzice będą musieli ponownie wystąpić z wnioskiem.
Odmowne decyzje miewają dramatyczne skutki, jak w przypadku dziewczynki pilnie potrzebującej leków wzmacniających odporność, której resort odmówił dofinansowania leku importowanego na prośbę szpitala, co spowodowało znaczne pogorszenie jej stanu zdrowia. Dopiero po trzykrotnej hospitalizacji ministerstwo wydało zgodę na dofinansowanie.
Przyczyną takiego stanu rzeczy są także niejednoznaczne przepisy. W wielu wypadkach dofinansowanie byłoby możliwe, ale z uwzględnieniem innej podstawy prawnej. Urzędnicy przyznają również, że odmawiają refundacji, ponieważ nie chcą uruchomić lawiny kolejnych wniosków.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna