
Ciężkie nogi - co może być przyczyną?
Zaczyna się od poczucia ciężkości. Jakby ktoś przyczepił nam do każdej nogi dodatkowy ciężarek, przez co tracimy ochotę na jakąkolwiek aktywność. Potem może być jeszcze gorzej – to już nie tylko ciężkie nogi, ale też opuchlizna, a nawet prześwitujące przez skórę niebieskie pajączki cienkich żyłek. Czym sobie na to zasłużyliśmy?
Skąd przyszły ciężkie nogi?
Mimo że ciężkie nogi, skurcze czy żylaki to dolegliwości dość powszechnie spotykane w naszym społeczeństwie (szacuje się, że żylaki ma 10 do 30 proc. światowej populacji1, naukowcy wciąż nie poznali w pełni ich przyczyny.
Dotychczas liczne poszukiwania przeprowadzone przez naukowców (m.in. amerykańskie badania we Framingham czy San Diego, a także badania wykonane przez badaczy japońskich) pozwalają jednak sądzić, że problem ten częściej dotyczy kobiet. Kolejne znaczące czynniki to wiek, ciąża i przebyte porody. Włoscy naukowcy, badający związek między ciążą a żylakami, wykazali, że kolejne porody znacznie zwiększają ryzyko wystąpienia tej dolegliwości. Obciążające dla żył jest też wykonywanie stojącej pracy w zawodach takich jak fryzjerzy, pielęgniarki czy hostessy.
Wyższe ryzyko pojawienia się żylaków występuje także u osób z nadwagą czy otyłością i palaczy. Nie bez znaczenia jest też wcześniejsze występowanie choroby w rodzinie.
Co wiadomo na temat ich powstawania? Ciężkie nogi, opuchlizna, obrzęki czy żylaki powstają wtedy, gdy dochodzi do niewydolności (na skutek stanu zapalnego) obecnych w żyłach zastawek, dzięki którym krew żylna płynie do serca, nie cofając się w dół, w kierunku stóp. Proces ten wspierany jest przez ruch mięśni nóg. Znacznie trudniej przebiega więc, gdy nasze nogi są w bezruchu, szczególnie w pozycji stojącej, gdy przepływowi krwi ku sercu nie pomaga grawitacja.
Ciężkie nogi - co powinno zaniepokoić?
Jeśli ciężkie nogi, ból czy nawet niewielki ich obrzęk dokuczają nam okazjonalnie – np. wtedy, gdy jesteśmy przemęczeni, lub – przeciwnie – zbyt długo pracowaliśmy w stojącej czy siedzącej pozycji, nie ma powodów do niepokoju. Jednak gdy problem powtarza się regularnie i często odczuwamy bóle i napięcie nóg, zaś ich żyły powierzchowne stają się widoczne, nierzadko w postaci pajączków, szczególnie w okolicy kostek czy pod kolanami, warto zasięgnąć porady lekarza.
Żylaki – a także poprzedzające je objawy – można z powodzeniem leczyć. W przypadku żylaków, w zależności od stopnia zaawansowania choroby, specjalista może zaproponować leczenie chirurgiczne, obliterację, czyli wstrzyknięcie zamykającego je leku, lub laseroterapię. Wbrew obiegowej opinii ta ostatnia metoda wcale nie jest bezbolesna, ale z pewnością najmniej inwazyjna, a przy tym skuteczna.
Czy ciężkie nogi muszą prowadzić do żylaków?
Odpowiedź brzmi – nie. Do pewnego stopnia da się im zapobiegać, w czym efektywnie wesprą nas dostępne w aptekach preparaty, dzięki którym ulżymy naszym nogom. Mimo że nie ma metody, która na sto procent zabezpieczy nas przed powstaniem żylaków, warto pamiętać o kilku istotnych elementach naszego funkcjonowania, które w dużej mierze zależą od nas, a na pewno obniżą ryzyko wystąpienia tej przykrej – i niebezpiecznej – dolegliwości.
Pięć sposobów na ciężkie nogi
Po pierwsze – ruch. Chodzi tu przede wszystkim o wspieranie wyżej wspomnianego procesu tłoczenia krwi ku sercu, który jest możliwy dzięki mięśniom. Dlatego należy w miarę możliwości unikać stania w bezruchu. Jeśli nie mamy szans na rezygnację z pracy stojącej, zadbajmy o to, by po pracy nie zabrakło sportu – a i podczas wykonywania zawodowych obowiązków starajmy się raczej chodzić, poruszać stopami, podnosić kolana – i jak najczęściej robić przerwy. Dobrze wtedy usiąść z nogami powyżej serca, aby dać ulgę przeciążonym zastawkom żylnym. Podobnie postępujmy w czasie pracy siedzącej – nie tkwijmy przyklejeni do biurka bez ruchu przez osiem godzin. Jeśli tylko mamy okazję, przejdźmy się, na przykład rozmawiając przez telefon czy ustalając szczegóły projektu z szefem.
Po drugie – zdrowa dieta, która pozwoli w znacznym stopniu uniknąć wzrostu tak zwanego „złego” cholesterolu oznaczonego jako LDL, który, występując w nadmiarze, odkłada się w naczyniach krwionośnych, ograniczając przepływ krwi. Jednym z niezbędnych warunków zdrowego żywienia jest więc ograniczenie tłuszczów nasyconych na rzecz nienascyconych. Należy przy tym pamiętać, że nie wszystkie tłuszcze nienasycone są korzystne dla zdrowia. Do tej grupy tłuszczów należą bowiem także tłuszcze trans, obecne przede wszystkim w utwardzonych przemysłowo tłuszczach roślinnych, a więc przede wszystkim margarynach. Drugim ważnym czynnikiem mającym wpływ na poziom cholesterolu i niekorzystny stosunek cholesterolu LDL do cholesterolu HDL (a więc tego „dobrego”, bo odpowiedzialnego za odprowadzanie cholesterolu z komórek organizmu do wątroby) jest poziom spożycia cukrów prostych, a więc szczególnie tych dodanych do produktów czy potraw. Udowodniono to choćby w przeprowadzonym na dużą skalę badaniu wykonanym przez amerykańskich naukowców z Uniwersytetu Emory w Atlancie w latach 1999 – 2006, którego wyniki opublikowało w 2010 roku czasopismo Journal of the American Medical Association. Wykazano w nim, że ilość spożywanych cukrów dodanych miała bezpośrednie przełożenie na poziom cholesterolu LDL. Prościej mówiąc – im więcej cukrów dodanych jadły badane osoby, tym gorsze miały wyniki – i korelacja ta została udowodniona ponad wszelką wątpliwość. Zdrowa dieta to więc taka, która wyklucza produkty z dodanym cukrem, a także, na przykład – co może być zaskoczeniem – soki owocowe, nawet te niedosładzane. Dlaczego? Jedząc całe owoce, również zawierające cukry proste, o wiele trudniej zjeść za dużo cukru. Przykładem niech będzie jabłko. W 100 g jabłka znajduje się ok. 10 gramów cukru. W 250 ml soku (a więc przeciętnej szklance) jest go aż 26 gramów. Dwie szklanki soku w upalny dzień wypić nietrudno, ale zjeść pięć jabłek jedno po drugim już tak. Uważajmy więc z sokami – jeśli bardzo je lubimy, pijmy je rozcieńczone z wodą, albo świeżo wyciskane, zawierające dużą ilość owocowych cząstek, co wcześniej da nam uczucie sytości.
Co więcej – warzywa i owoce, których w diecie nie może zabraknąć, to też bogate źródło witaminy C, której niedobór powoduje uszkodzenie struktury tkanki łącznej ścian naczyń krwionośnych. Dzieje się tak, ponieważ kwas askorbinowy (czyli witamina C) jest absolutnie niezbędny w procesie tworzenia kolagenu – białka tkanki łącznej, obecnej m.in. w ścięgnach, skórze czy rogówce oka, ale także właśnie w nabłonku tętnic czy śródbłonku tworzącym wnętrze naczyń krwionośnych. Niedostateczna podaż witaminy C zagraża więc naszym żyłom i tętnicom.
Po trzecie – żadnej niespodzianki – rzucenie palenia. W badaniu dotyczącym związku między nikotynowym nałogiem a chorobami spowodowanymi niewydolnością żył kończyn dolnych (a więc dającymi objawy takie jak m.in. żylaki, uczucie ciężkości nóg i skurcze, obrzęki czy zespół niespokojnych nóg) przeprowadzonym we Francji, a opisanym w 2001 r. w „American Journal of Epidemiology”, które skupiło się na grupie 1806 osób cierpiących na niewydolność żył, wykazano, że palacze ponad dwukrotnie częściej są dotknięci związanymi z nią objawami.
Po czwarte – masaże i inne przyjemności. Możemy je np. zrobić sami pod prysznicem. Dobrze, aby stały się naszym codziennym nawykiem. Chodzi tu o to, by – naprzemiennie – ciepłe i zimne strumienie wody kierować zgodnie z kierunkiem przepływu krwi żylnej – czyli z dołu do góry. Ten drobny zabieg poprawi nieco krążenie, przy okazji wpływając na wygląd skóry.
Po piąte – rajstopy przeciwżylakowe. Tak naprawdę to jedyna metoda o potwierdzonej skuteczności w walce z problemem ciężkich nóg i żylaków. Stosowanie rajstop (a także podkolanówek czy pończoch) uciskowych jest wygodnym i łatwo dostępnym sposobem na stosowanie tzw. kompresoterapii. Polega ona na wywołaniu ucisku na powierzchnię nóg, który przywróci właściwe, równomierne krążenie krwi w naczyniach krwionośnych kończyn dolnych, a także ułatwi wchłonięcie się wcześniej powstałych obrzęków. Istotne jest, aby rajstopy czy pończochy pomógł nam dobrać lekarz – w zależności od tego, w jakich miejscach i w jakim stopniu występują u nas żylaki czy opuchlizna. Dobrą wiadomością, szczególnie dla osób bardzo dbających o wygląd, jest to, że rajstopy czy pończochy przeciwżylakowe są dostępne w szerokiej gamie wzorów i kolorów – i na pierwszy rzut oka nie różnią się niczym od zwykłych rajstop.
Ciężkie nogi – inne przyczyny
Uczucie ciężkości nóg nie musi być powiązane z powstawaniem żylaków i refluksem żylnym. Może być to również objaw choroby naczyń obwodowych. Ta, podobnie jak choroba wieńcowa, związana jest najczęściej z procesem miażdżycowym, czyli stanami zapalnymi naczyń krwionośnych, uszkodzeniem ich struktury i odkładaniem się w nich tłuszczu. Jeśli nogi wydają się ociężałe, drętwieją, są zimne, odczuwamy w nich słaby puls, należy koniecznie zgłosić się do lekarza, gdyż nieleczona choroba naczyń obwodowych może prowadzić nawet do stanów martwiczych.
Osłabienie i ociężałość nóg mogą być też związane ze stenozą (zwężeniem) kanału kręgowego, czy zespołem niespokojnych nóg. Choć nazwa ostatniego schorzenia brzmi nieco zabawnie, cierpiącym na nią nie jest do śmiechu. Objawia się bólem w kończynach dolnych, ich pulsowaniem czy uczuciem ciągnięcia. Ulgę przynosi ruch, a to zmusza chorego do nieustannego poruszania nogami, co może powodować bezsenność. W 2010 r. zespół amerykańskich naukowców, m.in. z uniwersytetu stanowego w Seattle, wykazał, że choroba ta dziesięć razy częściej występuje u osób cierpiących na fibromialgię – zespół chorobowy, który może objawiać.
Źródła:
1) https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2093791117301440
2) https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20407058
3) https://academic.oup.com/aje/article/155/11/1007/57212