Instynkt macierzyński - fakty i mity
Zacznijmy od wyjaśnienia, czym w ogóle jest instynkt. Według nauki zajmującej się zachowaniami zwierząt instynktem nazywamy wrodzoną zdolność do zachowań koniecznych dla utrzymania się przy życiu danego osobnika lub gatunku w ogóle.
Kiedy budzi się instynkt macierzyński?
- U rodzącej instynkt macierzyński występuje zawsze. Jest wyzwalany przez wyrzut oksytocyny podczas porodu, który poprzedza także oddzielenie się łożyska – mówi Katarzyna Sucajtys, psycholożka. – Wszystko dzieje się po to, by kobieta nie porzuciła swojego dziecka na pastwę losu, by dziecko przestało być jej obojętne. Dzięki instynktowi czujemy się za dziecko odpowiedzialne.
Co jednak, jeśli poród nie przebiega naturalnie? Czy wtedy możemy spodziewać się zaburzeń tego procesu i braku instynktu?
- To mit, że cesarskie cięcie może spowodować brak instynktu – uspokaja ekspertka. - Niezależnie od tego, czy łożysko zostaje wyjęte operacyjnie, czy urodzone siłami natury, wyrzut oksytocyny musi nastąpić, to zjawisko fizjologiczne – dodaje.
A jednak zdarza się przecież, że kobiety porzucają po porodzie swoje dzieci. Czy to znaczy, że w ich przypadku instynkt jednak się nie pojawił? Katarzyna Sucajtys wyjaśnia, że wtedy również mamy do czynienia z instynktem, ale blokowanym przez działanie innych niż oksytocyna hormonów. Może to nastąpić, gdy w okresie okołoporodowym kobieta doświadczy silnego stresu lub lęku. Adrenalina i inne hormony związane ze stresem przytłumiają wtedy działanie oksytocyny i sprawiają że instynkt, który nakazuje matce opiekować się potomstwem, zostaje zdominowany przez inne uczucia. - Zdarza się to na przykład u bardzo młodych kobiet, przerażonych nową rolą, często doświadczających braku wsparcia i akceptacji ze strony bliskich. Mimo że w tych dziewczętach tli się resztka instynktu, oddają swoje dzieci – mówi psycholożka.
Co ciekawe, według ekspertki instynkt macierzyński może manifestować się także w zupełnie inny sposób, niż go powszechnie rozumiemy. W świecie zwierząt zdarza się, że matka zabija swoje chore potomstwo, wyczuwając, że i tak nie będzie ono zdolne do przeżycia. Chroni je więc w jedyny możliwy dla niej sposób przed cierpieniem czy głodową śmiercią. To, co wydaje się więc całkowitym brakiem instynktu, z biologicznego punktu widzenia również w pewnym sensie nim jest.
Instynkt to nie miłość
Gdy po porodzie zmniejszy się już poziom oksytocyny, miejsce instynktu zajmują uczucia. I tu sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ ich pojawienie się wcale nie jest oczywiste.
- Instynkt bardzo często mylony jest z miłością do dziecka. W naszej zachodniej kulturze pojęcia te z jakiegoś powodu zlały się w jedno. Media tworzą przekaz, w którym instynkt jest tożsamy z kochaniem własnego dziecka – mówi Katarzyna Sucajtys. - Tymczasem miłość, lubienie własnego dziecka to zupełnie osobny rozdział. Bywa, że te uczucia pojawiają się z czasem, i jest to całkowicie naturalne. U niektórych matek miłość do dzieci rozkwita już w momencie zrobienia testu ciążowego albo pozytywnej decyzji o adopcji, u innych później – na przykład gdy ustanie poporodowy baby blues. Czasem uczucie to budzi się, gdy świeżo upieczonej mamie wreszcie udaje się wyspać – stwierdza. - Trudno jest przecież budować jakiekolwiek relacje, gdy kobieta jest wciąż zmęczona, obolała po porodzie. Trzeba więc dać sobie czas, by ta miłość się pojawiła. Według ekspertki utożsamianie fizjologicznego instynktu macierzyńskiego przy porodzie z miłością bywa bardzo krzywdzące dla kobiet. - Przez to właśnie oczekuje się od matki, że od początku będzie kochała swoje dziecko bezgranicznie – mówi.
„Kiedy ja muszę zacząć je kochać?”
Życie dostarcza setek przykładów na to, jak może zostać zaburzony proces budowania więzi z dzieckiem. Baby blues, brak wsparcia ze strony bliskich, stres – to wszystko może skomplikować, a nawet zupełnie zablokować rodzenie się uczuć. Katarzyna Sucajtys: Gdy przychodzi do mnie pacjentka i mówi, że nie ma instynktu macierzyńskiego, zawsze ją pytam, co to według jej znaczy. Czy może po prostu nie lubi bawić się klockami ze swoim dzieckiem albo irytuje ją dwunasta pobudka w nocy? A to są przecież zupełnie naturalne uczucia, nie brak instynktu. Do tego dochodzi fizjologia - przez sześć tygodni połogu wiele się dzieje. Goją się rany poporodowe, gospodarka hormonalna wariuje. Zdarza się też, że młodej mamie towarzyszy ciągły lęk – czy będzie miała do czego wracać w pracy, czy nie odsuną się od niej znajomi - bo już nie jest taka mobilna i dyspozycyjna. Z kolei pierworódki często boją się, że ciało nie wróci do stanu sprzed porodu.
Zdaniem psycholożki lęki te biorą się z presji wywieranej przez otoczenie, które coraz częściej żąda, by „kobieta wychodziła z porodówki w szpilkach”.
Nie chcę mieć dzieci – czy coś ze mną nie tak?
Z kolei dr Amy Blackstone, amerykańska socjolożka od lat wypowiadająca się publicznie w imieniu osób, które świadomie rezygnują z posiadania dzieci1, twierdzi, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak instynkt macierzyński. Jednak w jej rozumieniu instynkt jest nie tyle tożsamy z wyrzutem porodowych hormonów, ile z rzekomo naturalnym dla każdej kobiety pragnieniem bycia matką. Zdaniem Blackstone to, co powszechnie uważa się za instynkt macierzyński, jest w znacznej mierze kulturowo narzuconą rolą, do której kobiety przygotowywane są od dzieciństwa, zaś presja wywierana na nich przez społeczeństwo, krzywdzi te, które wcale nie marzą o dzieciach. Sprawa jest więc prosta – nie chcesz mieć dzieci? W porządku! Nikt nie powinien cię do tego zmuszać.
Dobry poród
Według Katarzyny Sucajtys istotną sprawą w budowaniu więzi matki z dzieckiem jest także jakość opieki okołoporodowej. Za wzór, do którego powinniśmy dążyć, ekspertka stawia Holandię, która od lat szczyci się wysokim odsetkiem porodów domowych. Obecnie wynosi on około 25 proc. (dane na 2015 rok – http://www.wiatrak.nl/9972/porod-domowy-znieczulenie-lub-cesarskie-ciecie) – to bardzo dużo w porównaniu z innymi krajami zachodniego świata. - Wiele kobiet w Holandii rodzi w domu, w bliskości z rodziną, z dala od szpitalnej atmosfery, brzęku metalowych tacek z narzędziami. Po prostu spokojnie - w wannie, w sypialni, przy serialu. Kobietom w Polsce nie mieści się to w głowie – stwierdza.
Na szczęście jednak i u nas widoczny jest postęp. Przy szpitalach powstają tzw. Domy Narodzin, które mają naśladować domowe zacisze. Wiele zmieniło się przez ostatnie dekady również na zwykłych porodówkach – przyciemnione światło w salach, dostęp do wanny, piłek, drabinek i innego sprzętu stają się powoli standardem.
Dajmy mamie czas
W kwestii okołoporodowego wsparcia dla młodych mam psycholodzy są zgodni – kluczowa jest tu postawa bliskich, szczególnie partnera. W tym trudnym czasie każda kobieta powinna doświadczyć opieki, akceptacji (również dla wybranego przez nią sposobu karmienia czy pieluchowania), pomocy w trudnościach, pełnego wsparcia w opiece nad dzieckiem i przy organizowaniu domowego życia na nowo.
Zdaniem psycholożki jeśli minie czas baby blues, czyli około 2 tygodni, a kobieta wciąż nie akceptuje siebie w nowej roli, zmiany sytuacji, ma z tego powodu spadki nastroju, a przez to sprawuje opiekę nad dzieckiem w sposób machinalny, ograniczający się do funkcji opiekuńczych, bez odczuwania czułości, dobrze jest jej stan skonsultować ze specjalistą. Powinien być to przede wszystkim psycholog i endokrynolog. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być bowiem depresja poporodowa lub na przykład zapalenie tarczycy. Należy pamiętać, że baby blues również spowodowany jest wyrzutem hormonów po porodzie. Jeśli ich poziom się naturalnie nie reguluje po kilku tygodniach, potrzebny jest endokrynolog.
Źródło:
1) https://www.huffingtonpost.com/entry/there-is-no-maternal-instinct_us_59132159e4b0e3bb894d5c46