Opieka nad chorym dzieckiem – jak się nie zarazić?
Okres jesienno-zimowy to czas, gdy maluch może przechodzić jedną infekcję po drugiej. Walcząc z drobnoustrojami chorobotwórczymi, organizm nabiera odporności, ale zanim wykształci ją w pełni, minie kilka lat. Pielęgnacja kichającego i gorączkującego maluszka wiąże się z podwyższonym ryzykiem przejęcia od niego choroby. Oto, jakich zasad należy przestrzegać, żeby zminimalizować prawdopodobieństwo zarażenia się.
Małe dzieci dużo chorują, w ten sposób ich układ immunologiczny uczy się walczyć z zagrożeniem. Jako że trening czyni mistrza, potrzeba kilku lat i dziesiątek infekcji, żeby odporność wyćwiczyć. Każda choroba malucha to dla rodziców niepokojąca sytuacja.
Higiena bronią na infekcje
Jak chronić się przed zarażeniem? Według Światowej Organizacji Zdrowia najskuteczniejszą profilaktyką jest mycie rąk. Proste, tanie i łatwo dostępne. Ręce myjemy mydłem i ciepłą wodą, pocierając dłonią o dłoń, następnie dokładnie wycieramy. Każdorazowo na czynność musimy poświęcić przynajmniej 40 sekund.
Opiekując się chorym dzieckiem, warto myć ręce zdecydowanie częściej niż zazwyczaj. Nie tylko po powrocie do domu, skorzystaniu z toalety oraz przed posiłkiem, ale i po kontakcie z kichającym lub kaszlącym maluchem, po podaniu mu lekarstwa albo wyrzuceniu zużytej chusteczki higienicznej. Ważne, żeby każdy domownik miał swój własny, systematycznie zmieniany ręcznik.
Dobre nawyki przeciwdziałają zarażeniu się
Zazwyczaj, gdy dziecko choruje, a na zewnątrz jest zimno, w obawie przed przewianiem czy przemarznięciem malucha unikamy otwierania okien. To błąd. Wentylacja pomieszczeń pomaga pozbyć się z nich wywołujących choroby drobnoustrojów. Świeże, rześkie powietrze dodatkowo ułatwia oddychanie. A co z przewianiem? Jest proste rozwiązanie: na czas wietrzenia mały pacjent powinien przenieść się do innego pokoju.
Skoro o dobrych nawykach mowa, dzieci warto od małego uczyć zasad postępowania w czasie kataru. Trudno od chorego kilkulatka wymagać, by po każdym kichnięciu biegł do łazienki umyć ręce. Można nauczyć go natomiast, żeby zamiast zasłaniać usta i nos dłonią kichał w zgięcie łokcia. Ta część ręki ma zdecydowanie rzadszy kontakt z przedmiotami codziennego użytku, ograniczymy tym samym przenoszenie zarazków przez dotyk. Kolejna zasada, którą opanuje kilkulatek i którą warto egzekwować, to stosowanie wyłącznie jednorazowych chusteczek oraz wyrzucanie ich zaraz po użyciu.
Budowanie odporności swojej i dziecka zmniejsza ryzyko zarażenia
Często o konieczności wspierania odporności przypominamy sobie dopiero wtedy, gdy ta zaczyna szwankować. Siły obronne organizmu musimy wzmacniać przez cały okres jesienno-zimowy. Bardzo ważną rolę w tym procesie odgrywa witamina D. Niestety, nawet spędzając całe wakacje na plaży, nie da się jej „nałapać” na zapas. Wytwarzana w skórze pod wpływem słońca w naszej szerokości geograficznej powinna być suplementowana przez większą część roku, a zalecenie to dotyczy wszystkich grup wiekowych. Podawanie jej najmłodszym (właściwą dawkę należy ustalić z lekarzem) ułatwi wygodna postać kropli lub owocowych tabletek do ssania.
Oprócz witaminy D w preparatach wspomagających odporność dobrze jest szukać kwasów omega-3, w soku z czarnej porzeczki czy malin. W ostatni produkt warto zainwestować i trzymać w domowej spiżarni, dodawać do owocowej herbaty lub przygotowanego na podwieczorek budyniu.