
Każdy z nas nieświadomie zjada plastik
Jest przede wszystkim w rybach i owocach morza, ale też w piwie, miodzie, a nawet w wodzie butelkowanej – mikroplastik trafia do ludzkich organizmów niepostrzeżenie, pokazując ogromną skalę zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi. Ten temat stał się motywem przewodnim 26 Europejskiego Tygodnia Gastroenterologicznego.
Z szacunków organizacji ekologicznych wynika, że łączna produkcja plastiku na świecie wynosi 8 miliardów ton rocznie. To generuje ogromną ilość odpadów, a o skali problemu świadczą chociażby dramatyczne obrazy gór odpadów dryfujących na powierzchni mórz. Plastik przedostaje się również bezpośrednio do wody, stanowiąc od 2 do 5 procent wszystkich tworzyw sztucznych produkowanych na świecie. Wiele zwierząt połyka jego drobiny wraz z pokarmem, a ponieważ plastik nie jest trawiony, kumuluje się w ich ciałach i w ten sposób trafia na nasze stoły.
Strzeż się owoców morza
W produktach spożywczych znajduje się mikroplastik, czyli drobiny mniejsze niż 5 milimetrów. Największe jego ilości wykryto w tuńczykach, krewetkach i homarach. Mikrocząstki plastiku odnaleziono też w soli morskiej uzyskiwanej po odparowaniu wody, a nawet w butelkowanej wodzie i piwie. Ich spożycie szkodzi układowi pokarmowemu, prowadząc do powstawania zaburzeń endokrynologicznych, problemów z wątrobą i zapaleń, sprzyja także rozwojowi nowotworów.
Plastik w jelitach
Przenikanie cząstek plastiku do ludzkich organizmów to nie teza, ale fakt potwierdzony badaniami przeprowadzonymi przez naukowców z Uniwersytetu Wiedeńskiego i agencji ochrony środowiska z Austrii. Wzięli w nich udział reprezentanci 8 państw, w tym Polski, a jego celem było sprawdzenie próbek kału pod kątem zawartości plastiku – to jak dotąd pierwsze badanie tego rodzaju na świecie. Na tydzień przed pobraniem próbek każdy z uczestników prowadził dziennik żywieniowy. Okazało się, że przy ocenie zawartości plastiku w kale kraj pochodzenia nie grał roli – wykryto go u wszystkich, przy czym 6 na 8 uczestników żywiło się rybami morskimi. W materiale pobranym od uczestników znaleziono 9 na 10 rodzajów zidentyfikowanych tworzyw sztucznych, a największy odsetek stanowiły polipropylen oraz politereftalan etylu, z których powstają między innymi plastikowe butelki na wodę.
Trują nas własne domy
Plastik w pożywieniu jako środowiskowy czynnik szkodzący zdrowiu przykuł uwagę dopiero niedawno, jednak naszemu samopoczuciu zagraża wiele czynników zewnętrznych. Badania grupy VELUX pokazały, że „trują” nas również własne domy i mieszkania. Raport opublikowany pod nazwą „Barometr zdrowych domów” pokazuje, że w 22% polskich mieszkań i domów panuje wilgoć sprzyjająca rozwojowi astmy i alergii, do 23% nie dochodzi wystarczająca ilość światła, a 26% domów nie zapewnia odpowiedniej ochrony przed chłodem w czasie zimy. Poza tym, większość naszych domów wymaga remontów przez wzgląd na ich ogólny zły stan techniczny. W Europie problemy tego typu dotykają jednej szóstej mieszkańców. Czym grozi dom z takimi defektami? Przede wszystkim zachorowaniem na astmę, co dotyczy domów zawilgoconych, a co za tym idzie – najczęściej zagrzybionych. Mieszkanie w takich warunkach zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na astmę o nawet 40 procent. Czynniki takie jak grzyb, pleśń i wilgoć mogą mieć przełożenie także na nowotwory.
Negatywne konsekwencje ma także niedogrzewanie mieszkań, związane ze zjawiskiem ubóstwa energetycznego. Jest ono wywołane zbyt wysokimi kosztami zapewnienia ciepła w stosunku do dochodów. Zgodnie z raportem – około 9 milionów Polaków nie jest w stanie ponosić kosztów ogrzewania, a aż 40% gospodarstw domowych przeznacza na ogrzewanie ponad 10% swoich dochodów. Konsekwencją niedogrzania są najczęściej powikłania chorobowe oraz przedłużający się okres powrotu do zdrowia, wpływający także na sytuację ekonomiczną mieszkańców.
Smogowa plaga raka
Wspomniane ubóstwo energetyczne wynika także ze stosowania przestarzałych pieców, co z kolei wiąże się z kolejnym groźnym czynnikiem środowiskowym – smogiem. Zgodnie z najnowszym raportem Europejskiej Agencji Środowiska dotyczącym zanieczyszczenia powietrza, Polska znajduje się w niechlubnej europejskiej czołówce państw o największym stężeniu pyłu zawieszonego oraz kancerogennego benzo(a)pirenu. W Polsce zanieczyszczone powietrze dosłownie zabija, ponieważ obecny w nim w dużych ilościach benzo(a)piren jest najbardziej toksycznym składnikiem smogu i zarazem najgroźniejszym ze znanych kancerogenów. Jego stężenie nie powinno przekraczać jednego nanograma, natomiast w Polsce stale jest go średnio siedem razy więcej, a w niektórych miejscach w kraju ta norma bywa przekraczana nawet trzydziestokrotnie.
Spośród 50 najbardziej skażonych smogiem miast w Europie aż 32 znajdują się w Polsce. Z tego względu niektóre kraje wydają ostrzeżenia, w których odradzają swoim obywatelom wizyty w naszym kraju w okresie wzmożonego zanieczyszczenia, który właśnie się rozpoczyna.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Dziennik Gazeta Prawna, Rzeczpospolita