Kiedy smutek jest chorobą
Depresja określana bywa niekiedy jako wielki smutek. Czasem jest on tak wielki, że człowiek upada pod jego ciężarem i umiera. Dlatego depresję nie tylko należy, ale trzeba leczyć. Szacuje się, że w Polsce cierpi na nią nawet półtora miliona osób.
Strach przed utratą pracy, korporacyjny wyścig szczurów, ekstremalne tempo życia, niepowodzenia w nauce, w miłości, brak akceptacji, niska samoocena – to tylko niektóre czynniki mogące wywołać depresję. Najczęściej zresztą jest ona mieszaniną odczuć, emocji i lęków, z którymi nie potrafimy sobie już radzić.
Sygnały ostrzegawcze
Każdy z nas przeżywa jakieś emocje – bywa wesoły lub smutny, pełen zapału lub apatyczny. Kiedy jednak smutek i apatia przechodzą w stan przewlekły, to sygnał, by coś z tym zrobić. Być może rozwija się w nas choroba. W przeciwieństwie bowiem do czasowego spadku nastroju czy chwilowego przygnębienia, depresja jest ciężką i długotrwałą chorobą, a w dodatku coraz powszechniejszą.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, depresja to obecnie czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie – cierpi na nią co dziesiąty dorosły człowiek. WHO ostrzega, że w roku 2020, a więc już za 6 lat, depresja może być drugim po chorobach krążenia podstawowym problemem zdrowotnym świata.
U każdego pacjenta depresja może przebiegać nieco inaczej, zwykle jednak jest opisywana jako głęboki smutek, przygnębienie, utrata zainteresowania otaczającą rzeczywistością, połączona z niemożnością odczuwania jakiejkolwiek przyjemności. Objawia się długotrwałym obniżeniem nastroju, sprawności intelektualnej oraz różnymi dolegliwościami somatycznymi, takimi jak bóle głowy czy brzucha.
Większość chorych ma też poczucie bezradności, beznadziei i braku własnej wartości. – Jeśli w dodatku nasza ocena własnej przeszłości, teraźniejszości i prognoz na przyszłość wypada negatywnie, to ostateczny sygnał, żeby udać się po pomoc do specjalisty – twierdzi prof. Łukasz Święcicki, ordynator oddziału chorób afektywnych stołecznego Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Wspomniany przez profesora Święcickiego sposób diagnozy depresji sformułował Aaaron Beck, zwany ojcem psychoterapii poznawczej (tzw. triada depresyjna Becka).
Można wypunktować charakterystyczne objawy depresji, które powinny nas zaniepokoić i skłonić do wizyty u lekarza:
- smutek, przygnębienie, niemożność odczuwania radości;
- zmniejszenie zainteresowań (np. niechęć zajmowania się swoim dotychczasowym hobby);
- apatia, spowolnienie, uczucie ciągłego zmęczenia, brak energii;
- problemy ze snem (bezsenność lub nadmierna senność);
- zmniejszenie apetytu, spadek wagi ciała (rzadziej zwiększenie apetytu i przyrost masy ciała);
- lęk, uczucie wewnętrznego napięcia, „niepokój w środku”;
- spadek koncentracji, trudności w zapamiętywaniu, wrażenie niesprawności intelektualnej;
- poczucie winy, beznadziejności, niska samoocena;
- dolegliwości bólowe (bóle głowy, brzucha, bóle w klatce piersiowej, nerwobóle);
- pogorszenie panowania nad ruchami ciała;
- powracające myśli o śmierci i samobójstwie.
Przyczyny depresji
Z reguły nie ma jednej przyczyny depresji. Naukowcy od wielu lat próbują poznać mechanizm powstawania tej choroby, ale ze względu na jej złożoność, nie jest to zadanie łatwe. Dodatkowo, w zależności od indywidualnych predyspozycji chorego, przyczyny mogą współistnieć lub występować w różnych konfiguracjach.
Można jednak pokusić się o pewne uogólnienia: źródeł depresji należy szukać w zaburzeniach podstawowych procesów biochemicznych, psychicznych i społecznych w rozwoju człowieka.
Do najczęstszych przyczyn depresji należą przewlekły stres, żałoba, bolesne i nagłe rozstanie z kochaną osobą, utrata pracy, pozycji społecznej, kryzys rodzinny, finansowy, ciężka choroba, a w najcięższych przypadkach także wrodzone lub dziedziczne skłonności do zaburzeń depresyjnych.
Trzeba jednak pamiętać, że zdarzają się zupełnie nietypowe postaci depresji, których nie powoduje żadna z wymienionych przyczyn i które nie mają żadnych typowych objawów.
Depresję można i trzeba leczyć
Skala problemu jest ogromna. Szacunkowa liczba osób dorosłych dotkniętych zaburzeniami depresyjnymi w Polsce to około 1,2 -1,5 miliona osób. Znacznie częściej na depresję zapadają kobiety – choruje jedna na pięć pań, podczas gdy wśród mężczyzn choruje jeden na dziesięciu.
Mimo iż depresja jest coraz powszechniejsza, zaledwie 50-60 procent cierpiących na nią osób korzysta z pomocy medycznej. Powodem takiego stanu rzeczy jest niedostateczna wiedza społeczeństwa na temat objawów depresji i konieczności jej leczenia, a także obawa lub wstyd przed podjęciem terapii. Liczba osób chorych na depresję na świecie rośnie, a wiąże się to między innymi z wydłużeniem średniego okresu życia populacji i większym rozpowszechnieniem środowiskowych czynników ryzyka, takich jak przemiany ustrojowe, migracje ludności w poszukiwaniu pracy czy brak poczucia bezpieczeństwa i osamotnienie.
Przywrócić życiu rytm
Obecnie w leczeniu depresji stosuje się szereg leków należących do kilku grup terapeutycznych, różniących się sposobem działania. Niestety, pomimo dużej skuteczności dostępnych środków nadal pozostaje duża grupa chorych, u których nie udaje się osiągnąć pełnego wyleczenia. Dużym problemem są także nawroty depresji, kiedy po miesiącach lub nawet latach objawy choroby wracają, często ze zwiększoną siłą. Niejednorodny przebieg choroby powoduje, że lek skuteczny u jednego chorego może okazać się zupełnie nieskuteczny u innego.
Pomimo coraz większej wiedzy, depresja nadal pozostaje chorobą nie do końca poznaną. Naukowcy od lat starają się zgłębić istotę zaburzeń leżących u podstaw powstawania depresji i stworzyć lek, który by te zaburzenia normalizował.
W ostatnim czasie lekarze i naukowcy, po wielu latach żmudnych badań, opracowali nową koncepcję powstawania i leczenia tej choroby opartą na powiązaniu objawów depresji z zaburzeniami rytmów okołodobowych. Wiadomo od dawna, że organizm człowieka jest „zaprogramowany” na cykliczne zmiany determinowane „zegarem biologicznym” ukrytym w naszym mózgu, który precyzyjnie reguluje pracę wszystkich narządów naszego ciała, wpływając także na nasze samopoczucie. Rozregulowanie tego zegara powoduje szereg niekorzystnych skutków: zmienia się profil wydzielania różnych hormonów, pogarsza się nastrój, pojawiają się problemy ze snem, a w konsekwencji występuje pełnoobjawowa depresja.
Nowoczesne leczenie depresji to dążenie do normalizacji zaburzeń rytmu życia w ciągu dnia i nocy. To stabilizacja naszego „wewnętrznego centrum sterowania” – w tym właśnie kierunku zmierza współczesna farmakoterapia, która jest podstawą leczenia.
Mówiąc o leczeniu depresji, nie wolno zapominać o roli jaką odgrywa w tym procesie psychoterapia. Bywa, że apatia i przygnębienie chorego są tak silne, że nie ma on chęci i sił na uczestnictwo w zajęciach z psychoterapii, a nie wolno jej stosować na siłę. Tam jednak, gdzie jest to możliwe, psychoterapia jest ważnym elementem składowym leczenia depresji.
Ważne, by wiedzieć, że depresja potrafi pojawić się nagle, ale na pewno nagle nie zniknie. I może „dopaść” każdego z nas. Na depresję zapadają przedstawiciele wszystkich grup społecznych, bez względu na miejsce zamieszkania, status społeczny i zawodowy. Prowadzi do kryzysów małżeńskich, zaburza kontakty z innymi osobami, co powoduje, że zmniejsza się wydajność zawodowa, a z nią pojawia się absencja w pracy, z czasem bezrobocie.
Dlatego wymaga systematycznego, długotrwałego i odbywającego się pod ścisłą kontrolą specjalistów leczenia. Ale można z nią wygrać – bywa, że leczona depresja zanika nawet na kilkanaście lat i w tym czasie ludzie powracają do „normalnego życia”.