
Dlaczego terapia protonowa jest lepsza od radioterapii?
Jest równie skuteczna, jak naświetlania, ale zdecydowanie rzadziej prowadzi do skutków ubocznych wymagających hospitalizacji. Najnowsze badania naukowców z University of Pennsylvania School of Medicine pokazują kolejne zalety terapii protonowej stosowanej w leczeniu guzów nowotworowych, która powinna stać się realną alternatywą wobec standardowej terapii wykonywanej za pomocą naświetlania.
Mniejsze skutki uboczne
Autorami badania, które rozstrzyga o bezpieczeństwie terapii protonowej są lekarze związani z Perelman School of Medicine w Uniwersytecie w Pensylwanii. Ich celem było porównanie skutków terapii protonowej i radiacyjnej na podstawie częstotliwości hospitalizacji pacjentów w ciągu 90 dni jej trwania z powodu skutków ubocznych leczenia. Mowa między innymi o trudnościach z oddychaniem, połykaniem, nudnościach, biegunce czy przewlekłym bólu sklasyfikowanych jako skutki tzw. trzeciego stopnia, które wymagają pobytu w placówce ochrony zdrowia. W tym wypadku pod lupę wzięto stan zdrowia niemal 1500 pacjentów nowotworowych, którzy w analizowanym okresie otrzymywali zarówno radio– jak i chemioterapię. 391 spośród nich przechodziło terapię protonową, a reszta standardową, czyli fotonową. Pacjenci, którzy znaleźli się w grupie eksperymentalnej byli leczeni w kierunku raka mózgu, głowy, szyi, płuc, żołądka, jelit oraz damskich narządów płciowych, a w żadnym wypadku nie wystąpiły przerzuty do innych organów.
Protonoterapia jest dwa razy bezpieczniejsza od radioterapii
Naukowcy sprawdzili, w jaki sposób występowanie skutków ubocznych trzeciego stopnia różniło się w zależności od otrzymywanej terapii.
Po uwzględnieniu czynników dodatkowych, które mogłyby wpłynąć na ogólną toksyczność obu terapii, potwierdzono, że stosowanie terapii protonowej zmniejszało ryzyko występowania skutków ubocznych leczenia aż o dwie trzecie, co stanowi o jej wyższości nad standardową radioterapią.
Lekarze już od dawna apelują o stosowanie terapii protonowej na większą skalę, ze względu na jej wysoką skuteczność połączoną z niższym ryzykiem skutków ubocznych dla pacjentów.
Polskie problemy z protonoterapią
Amerykańska Agencja ds. Leków już dawno zatwierdziła protonoterapię jako realną alternatywę wobec klasycznej chemioterapii. W Polsce do niedawna dostęp do niej był ograniczony ze względu na brak refundacji, co jednak uległo zmianie w czerwcu 2019 roku. Protonoterapia w Polsce jest stosowana w dedykowanym tej metodzie Centrum Cyklotronowym Bronowice pod Krakowem, które 1 czerwca otrzymało refundację terapii dla wybranych grup pacjentów spełniających wskazania do jej przeprowadzenia. Trudność w tym wypadku stanowił fakt, że pacjenci z nowotworem są kierowani na właśnie tę terapię stosunkowo rzadko, w polskich warunkach mowa o 1 na 50 chorych. Ci, którzy mogli z niej skorzystać, do tej pory musieli leczyć się za granicą, gdzie koszty tej procedury są znacznie wyższe niż w Polsce posiadającej dedykowany ośrodek.
Do chwili otrzymania refundacji, w ośrodku w Bronowicach, będącym jednostką leczniczą o charakterze naukowo–badawczym, leczone były przede wszystkim osoby dotknięte nowotworami zlokalizowanymi w gałce ocznej. Refundacja pozwoli na rozszerzenie zakresu leczenia również na inne trudno dostępne obszary ciała. NFZ wyceniło koszt terapii na 50 tys. zł w przypadku dorosłych oraz 73 tys. w przypadku dzieci.
Starania o utworzenie własnego ośrodka terapii protonowej podjęli również mieszkańcy Wielkopolski. Radni województwa wielkopolskiego chcą wystosować apel do premiera i ministra zdrowia w celu pomocy w utworzeniu go z myślą o mieszkańcach zachodniej Polski. Terapia miałaby się odbywać pod egidą Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu. Pomysł zrodził się po ujawieniu informacji, że zespół do spraw opracowania strategii protonoterapii w Polsce działający przy Ministerstwie Zdrowia nie uwzględnił przedstawicieli zachodniej Polski, a informacje o potencjalnym otwarciu nowych ośrodków tego typu dotyczą Warszawy i Bydgoszczy.