
Nowa szansa dla chorych na raka trzustki
W kategorii najtrudniej wyleczalnych nowotworów rak trzustki znajduje się na jednym z czołowych miejsc. Długo rozwija się bezobjawowo, wciąż brakuje skutecznych metod usuwania jego guzów, a dodatkowo chemioterapia również bywa nieskuteczna. Lekarze nie ustają w poszukiwaniach nowych metod leczenia nowotworu tego organu, a naukowcy z Mayo Clinic natrafili na nowy, potencjalnie ewolucyjny sposób, który pozwala zwiększyć wrażliwość guza na chemioterapię.
Punktem wyjścia naukowców było odkrycie dotyczące inhibitora enzymu GSK o nazwie 9–ING–41. Zgodnie z ich tezą, jest on w stanie w sposób znaczący wpływać na zniszczenie komórek raka.
Przełom w leczeniu raka trzustki
W ramach badania naukowcy poddali linie komórkowe raka trzustki oraz próbki guzów pobrane od pacjentów działaniu inhibitora enzymu GSK–3, który wspiera procesy rakotwórcze w organizmie. Wspomniany inhibitor powoduje zwiększenie wrażliwości linii komórkowych PDAC na leki chemoterapeutyczne, konkretnie na ich najpopularniejszą odmianę, gemcitabinę. Dzięki temu wspomniana terapia jest w stanie zahamować możliwość komórek raka do regeneracji DNA (uszkodzonego po podaniu gemcitaminy).
To odkrycie jest potencjalnie przełomowe w dziedzinie raka trzustki, ponieważ z linii komórkowych PCDA składa się ponad 90 proc. wszystkich nowotworów tego typu, które, zgodnie z szacunkami, do 2030 r. staną się drugą główną przyczyną śmiertelności z tytułu nowotworów w USA. Wspomniane badanie znajduje się w pierwszej fazie eksperymentów klinicznych, a ich dobre wyniki dają szansę na szybką realizację kolejnych etapów.
Niejasne kryteria kwalifikacji do zabiegu
To już kolejne odkrycie dotyczące raka trzustki autorstwa naukowców z Mayo Clinic w tym roku. Wcześniejsze wyniki badań ułatwiły kwalifikację pacjentów z rakiem trzustki do operacji guza. Obecnie jedynie jedna piąta chorych z nowotworem tego typu może poddać się zabiegowi jego usunięcia, który daje największe szanse wyleczenia. U części pacjentów operacja może zostać przeprowadzona po podjęciu stosownej terapii, jednak u większości możliwość zabiegu przekreśla fakt, że nowotwór zdołał przeniknąć również do innych organów, takich jak płuca czy wątroba. Określenie, który pacjent kwalifikuje się do zabiegu jest jednak bardzo trudne, dlatego istnieje ogromne zapotrzebowanie na wskazanie nowych, jasnych kryteriów dopuszczania pacjentów do zabiegu.
Naukowcy z Mayo Clinic przekonują, że aby zwiększyć jego skuteczność, każdy pacjent przed zabiegiem powinien przejść chemioterapię, najlepiej możliwie jak najdłuższą, ponieważ każdy kolejny cykl zwiększa szanse powodzenia operacji. Po jej zakończeniu należy dokonać oceny poziomu markera nowotworowego CA19–9, który powinien się unormować przed przeprowadzeniem operacji. Skuteczność chemioterapii powinna potwierdzić emisyjna tomografia pozytronowa i dopiero jej wynik miałby być wskazaniem do podjęcia operacji lub jej zaniechania. Wspomniane kryteria są pomocne, jednakże nie sprawdzą się w każdym przypadku ze względu na konieczność poddania pacjentów długiej chemioterapii. Jej rezultaty mogą się znacząco różnić, podobnie jak zakres skutków ubocznych leczenia, które potrafią być bardzo dotkliwe.
Śmiertelnie groźny nowotwór
Mimo podejmowania kolejnych prób dążących do opracowania nowych leków na raka trzustki, ich efekty pozostają niezadowalające.
Wynika to przede wszystkim ze wspomnianego na początku bezobjawowego charakteru choroby, choć w ostatnich latach pojawiły się przesłanki mówiące, że już na wczesnym etapie rak trzustki może wpływać również na pracę innych organów. Ta teza, jeśli znajdzie potwierdzenie, może wspomóc nie tylko leczenie, ale też wykrywanie nowotworu.
Na raka trzustki zapada około 2 proc., wszystkich osób chorujących na nowotwory, przy czym od kilkudziesięciu lat obserwuje się systematyczny wzrost tego odsetka. Leczenie utrudnia również fakt bardzo częstej nawracalności nowotworu, która dotyczy aż 80 proc. pacjentów.