Polacy ślepną z powodu jaskry
Jaskrę uważa się już za chorobę cywilizacyjną. Jest najczęstszą przyczyną ślepoty. W Polsce na tę dolegliwość cierpi ponad 800 tysięcy osób. Pół miliona spośród chorych nawet nie wie, że powoli ślepnie.
Szacuje się, że w Polsce choruje na jaskrę ok. 800 tysięcy osób — to tyle, ilu mieszkańców liczy sobie Kraków czy Łódź. Dramat chorych polega na tym, że może ona rozwijać się bezobjawowo. U ponad 80% osób przez wiele lat nieodczuwalne są żadne dolegliwości, które mogłyby na nią wskazywać. Wiedza na temat jaskry i świadomość niesionego przez nią zagrożenia jest w Polsce tak niska, że ludzie szukają pomocy okulisty dopiero wtedy, kiedy nie widzą już na jedno oko. Spośród tych kilkuset tysięcy jednostek cierpiących na jaskrę, leczy się tylko ok. 60 tys. osób, a resztę, jeśli jakiś szczęśliwy przypadek nie zaprowadzi do gabinetu okulisty, czeka wspólny los, czyli ślepota.
Jaskra — powolny rozwój choroby
Nerw wzrokowy składa się z wielu włókien. Choroba niszczy po kolei poszczególne włókna, powodując stopniowe ubytki w polu widzenia. Kiedy objawy schorzenia stają się widoczne dla samego chorego, to znaczy ubytek w polu widzenia zostaje zauważalny (chorzy mówią, że pojawiają się czarne ubytki na widzianym obrazie), nerw wzrokowy jest już prawie całkowicie zniszczony. Na tym etapie choroby pacjenci najczęściej zgłaszają się do okulisty. Niestety, jest to stadium, w którym cofnąć choroby już się nie da — utrata widzenia jest nieodwracalna. Co więcej, w tej fazie nawet zatrzymanie dysfunkcji może być niełatwe.
Jaskra występuje w dwóch postaciach: z otwartym bądź zamkniętym kątem przesączania. W przypadku kąta zamkniętego problem jest mniejszy: płyn gromadzi się w oku, ciśnienie rośnie, a oko boli. Chory na tę postać jaskry bardzo szybko trafia do lekarza i zostaje poddany terapii. W przypadku jaskry z otwartym kątem przesączania (ta postać choroby stanowi w Polsce 75-80% przypadków) choroba rozwija się bezobjawowo. Problem wykrywany jest dopiero wtedy, gdy pacjent praktycznie nie widzi na jedno oko, a funkcja drugiego jest mocno ograniczona.
Jedynym „sposobem” na jaskrę jest wczesne wykrycie choroby i natychmiastowe podjęcie leczenia. Umożliwiają to regularne badania diagnostyczne. Na samym początku kłopotów, kiedy destrukcyjny proces chorobowy dopiero się zaczyna, nie można stwierdzić czy została uszkodzona komórka jaskrowa w oku. Przez ponad połowę czasu trwania choroby (schorzenie rozwija się przez 15-20 lat!), medycyna potrafi już jaskrę wykrywać, diagnozować i leczyć, choć nie są widoczne jej objawy. Tylko wykrycie tej dolegliwości we wczesnym etapie pozwala skutecznie zatrzymać jej rozwój, prowadzący do rozpadu włókien nerwowych.
Wzrost ryzyka zachorowania na jaskrę
Odkryto także pewne związki pomiędzy jaskrą a krótkowzrocznością. Każdy człowiek, który cierpi na krótkowzroczność, jest bardziej podatny na wystąpienie tego schorzenia. Dawniej uważano, że jaskra i cukrzyca to choroby z „jednego pnia” (ze względu na retinopatię cukrzycową). Obecnie wiadomo, że nie mają ze sobą nic wspólnego. Jeśli współwystępują, cukrzyca uszkadza naczynia krwionośne, a jaskra rozwija się szybciej. Dlatego diabetycy powinni regularnie badać oczy.
Rozwojowi jaskry sprzyjają również wszelkie choroby naczyń krwionośnych. Osoby, u których w rodzinie występowała miażdżyca i podwyższony poziom cholesterolu we krwi (lub u których zostały zdiagnozowane takie problemy), powinny zwracać uwagę na wszelkie dolegliwości oczu. Do zachorowania na jaskrę przyczynia się też długotrwały stres i niskie ciśnienie krwi. Niepokojące mogą być również częste bóle głowy, stale zimne stopy i dłonie, a także inne zaburzenia krążenia.
Badanie profilaktyczne — na czym polega?
Każda osoba, która nie skończyła jeszcze 35 lat, powinna raz na 2 lata poddać się badaniu dna oka. Zalecane jest, aby ludzie starsi wykonywali je raz w roku. W świadomości wielu osób pokutuje mit, że jaskra to choroba osób starszych i zapada się na nią po 50. roku życia. Nie jest to zgodne z prawdą. Wprawdzie ryzyko zachorowania na jaskrę wzrasta po ukończeniu 50 lat od 5 do 10 razy, ale notuje się coraz częstsze przypadki tej choroby u ludzi młodych.
Dawniej pomiary ciśnienia śródgałkowego wykonywano u osób po 40. roku życia, bo sądzono, że dopiero wtedy zaczyna się rozwijać jaskra. Na szczęście medycyna zauważyła swój błąd i dziś odkładanie badań na po czterdziestce, to już zamierzchłe czasy — mówi prof. dr hab. Janusz Czajkowski, kierownik Oddziału Klinicznego Okulistyki Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, przewodniczący Sekcji Jaskry Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.
Jeśli jaskra zaczyna się u małego dziecka, objawy ze strony oczu są ewidentne: oko boli, maluch je trze, płacze. Czasem gałka oczna ulega wyraźnemu rozdęciu, powiększa się, robi się wypukła. Rodzic udaje się wówczas ze swoim potomkiem do okulisty. Natomiast młodzi ludzie często mają problem z widzeniem dali, co również skutkuje wizytą u specjalisty. Dzięki temu oczy są badane, także pod kątem ciśnienia śródgałkowego.
Przypadków jaskry dziecięcej i młodzieńczej jest coraz więcej. Być może wiąże się to z gwałtownym rozwojem krótkowzroczności, obserwowanym w ostatnich 20 latach.
Szybkość życia i stres powodują wzrost ciśnienia w całym organizmie, także w oku — zauważa profesor Czajkowski. Młodzież dziś stresuje się bardziej i częściej niż kiedykolwiek. Kiedyś młodzi nie miewali zawałów, dziś to się zdarza — być może jest to dowód na to, że mamy ogólnie słabsze naczynia i w coraz młodszym wieku zapadamy na jaskrę.
Profesor Czajkowski ostrzega również przed tym, aby nie traktować zbyt poważnie badania, które można wykonać w salonie optycznym. Nie jest to badanie okulistyczne. Nazywanie go w taki sposób, to tylko chwyt reklamowy. W rzeczywistości polega jedynie na kontroli ostrości wzroku.
Jestem doskonałym przykładem tego, że jaskrę wykrywa się przypadkowo, a człowiek jest zupełnie nieświadomy faktu, iż jest chory — mówi Paweł Chmielewski, przystojny, wysportowany mężczyzna około czterdziestki. O swojej chorobie dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Pojechałem zimą w góry na narty. Było dużo słońca, które odbijało się od śniegu. Poczułem kłucie w jednym oku. Poszedłem do lekarza, który skierował mnie na szereg badań wykonywanych na czymś, co przypominało kosmiczne instrumenty. Okazało się, ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, że mam jaskrę.
Nowoczesna diagnostyka chorób oczu
W Warszawie działa Instytut Jaskry i Chorób Oka, który co roku wykonuje powyżej 17 tys. specjalistycznych badań i opiekuje się ponad 12 tys. pacjentów z kraju i ze świata.
Mamy urządzenia, które pozwalają wykryć jaskrę na bardzo wczesnym etapie — mówi dr Małgorzata Krajewska, prezes Polskiego Towarzystwa Profilaktyki Jaskry. W naszym Instytucie korzystamy z najnowszych światowych standardów. Znamy też wszystkie nowoczesne metody zatrzymania rozwoju choroby.
Medycyna dysponuje już bardzo precyzyjnymi i nowoczesnymi aparatami, które umożliwiają postawienie trafnej diagnozy. Wykonywane są na przykład takie badania:
1. Pomiar ciśnienia śródgałkowego.
Ale nie jednokrotny, tak jak robiono do tej pory! — ostrzega dr Krajewska, ważne są jego dobowe wahania. Należy też zbadać centralną grubość rogówki. Wiadomo już bowiem, że to jeden z parametrów, który ma bezpośredni wpływ na interpretację wyników pomiaru. Kiedy rogówka jest cienka, wartość pomiaru jest zaniżona. I odwrotnie, w przypadku grubej centralnej części rogówki pomiary mają zawyżoną wartość. Dawniej nie brano tego pod uwagę i np. otrzymywano wyniki fałszywie prawidłowe, mimo rozwijającej się choroby. Nowy aparat, z którego korzystamy w Instytucie, uwzględnia wszystkie biomorfologiczne parametry oka, także grubość rogówki.
Młody człowiek może mieć podwyższone ciśnienie śródgałkowe i mimo to nie mieć jaskry, podczas gdy starszy człowiek może je mieć prawidłowe lub wręcz niskie, ale w stosunku do wieku, stanu naczyń i chorób współistniejących, będzie wymagać leczenia — mówi prof. zw. dr hab. med. Krystyna Czechowicz-Janicka, dyrektor Instytutu Jaskry i Chorób Oka w Warszawie. Niskie ciśnienie śródgałkowe nie oznacza braku choroby — ok. 30% przypadków jaskry z otwartym kątem, to jaskra z niskim ciśnieniem.
2. Badanie dna oka.
Zdaniem prof. Janickiej, jest ono furtką do wszystkiego. To właśnie badanie dna oka powinno być wykonywane rutynowo w każdym gabinecie okulistycznym i podczas wizyty kontrolnej. Realizowane od lat badanie pola widzenia, czyli perymetria, jest wciąż dobrym badaniem diagnostycznym, niezbędnym w monitoringu oraz diagnostyce chorych. Aby pojawiły się w nim jakiekolwiek oznaki zapoczątkowania jaskry, musi dojść do zniszczenia 40-50% włókien nerwowych, a choroba jest wówczas dość zaawansowana.
3. Badanie kąta przesączania.
Wykonuje się je na znieczulonym oku za pomocą specjalnej soczewki, zwanej gonioskopem, nakładanej na gałkę oczną. Jeżeli kąt przesączania jest otwarty i szeroki albo zamknięty i wąski, może to być zapowiedzią jaskry.
Szybkie wykrycie jaskry gwarancją wyleczenia choroby
Szybko wykrytą jaskrę można leczyć, by zatrzymać postęp choroby. Współczesne leczenie farmakologiczne polega na tzw. monoterapii. Oznacza to, że oczy zakraplane są tylko jednym rodzajem kropli działających całą dobę. Jeżeli okaże się, że preparat jest za słaby, by osłonić nerw wzrokowy, specjalista zleca stosowanie preparatu złożonego, składającego się np. z dwóch środków (wciąż stosowane jest zapuszczanie do oka jednej kropli dziennie).
Lekarze mają do dyspozycji również narzędzie, które umożliwia leczenie jaskry za pomocą zabiegu, zwane laserową selektywną trabekuloplastyką (SLT).
Laser ten, zastosowany w przypadku ludzi młodych (także czterdziestoletnich), pozwala zatrzymać rozwój choroby i daje doskonałe rezultaty — mówi prof. Krystyna Czechowicz-Janicka. Jednak warunkiem sukcesu terapii jest przeprowadzenie zabiegu na młodym oku, zanim jeszcze zostanie ono poddane leczeniu farmakologicznemu.
Zabieg polega na poszerzeniu dróg, których zadaniem jest odprowadzenie cieczy w oku. Drogi te są rozpychane i udrażniane. Ciecz może wówczas swobodnie odpływać, ciśnienie w oku maleje, a destrukcyjne działanie na nerw wzrokowy zostaje zahamowane. W przypadku osób młodych, których gałki oczne są elastyczniejsze, odsetek wyleczonych ludzi sięga nawet 70%! Leczenie farmakologiczne nie jest już wtedy potrzebne.
Mogę także polecić ten zabieg osobie czterdziestoletniej i starszej, jeśli nie stosowała wcześniej farmakologii — mówi prof. Czechowicz-Janicka. Jeżeli jeden zabieg nie pomoże, wykonujemy drugi. Można go powtarzać. Jest zupełnie nieinwazyjny. Nic nie wypalamy, nie tniemy, tylko rozpychamy istniejące kanaliki. Z reguły drugi zabieg daje nawet lepsze efekty niż pierwszy. U ludzi starszych SLT nie działa już tak rewelacyjnie jak u młodych, ale jednak wciąż daje dobre efekty.
Paweł Chmielewski, który jest pacjentem dr Czechowicz-Janickiej, poddał się zabiegowi SLT zamiast farmakoterapii.
Jestem po dwóch takich zabiegach i na razie wszystko jest w porządku. Proces destrukcji nerwu wzrokowego został zatrzymany — mówi.
Jaskra rozwija się przez wiele lat. Dla własnego dobra warto spróbować zatrzymać ją jak najwcześniej.